„Nie ma odwrotu” od zielonego programu, mówi były czołowy negocjator handlowy UE. Partnerzy handlowi UE nie powinni spodziewać się łatwej sytuacji, gdy blok będzie kontynuował swoje dążenie do zrównoważonego rozwoju.
Nawet jeśli przejście może być bolesne.
„Nie ma odwrotu” – powiedział POLITICO w wywiadzie John Clarke, który aż do przejścia na emeryturę prowadził negocjacje Komisji Europejskiej w sprawie handlu produktami rolnymi.
Nacisk na podniesienie unijnych standardów środowiskowych i klimatycznych – oraz oczekiwanie, że kraje spoza UE chcące handlować z blokiem powinny zrobić to samo – zirytowały rządy na całym świecie, które oskarżają Brukselę o wykorzystywanie zrównoważonego rozwoju jako pretekstu do wznoszenia barier handlowych przeciwko nim.
Niedawno rozmowy handlowe z Australią, głównym eksporterem wołowiny, mięsa baraniego i cukru, zakończyły się fiaskiem po tym, jak Bruksela odmówiła ustąpienia żądaniom Canberry w sprawie lepszego porozumienia dla sektora rolnego.
Chociaż w rozmowach z Australią nie doszło do rozbieżności w kwestii zrównoważonego rozwoju, przyszłe negocjacje handlowe prawdopodobnie będą wiązały się z dodatkowymi warunkami, w miarę jak UE będzie kontynuować realizację swojego sztandarowego programu Zielonego Ładu – nawet jeśli na szczeblu krajowym spotyka się ze znacznym sceptycyzmem.
„Nastąpiło pewne tymczasowe spowolnienie” – przyznał Clarke, powołując się na niedawne wykolejenie pierwszej od dwóch dekad unijnej reformy przepisów dotyczących dobrostanu zwierząt.
„Rolnicy mówią, że połóżmy kres niektórym tym ambicjom. Myślę jednak, że idziemy tylko w jednym kierunku. I z bardzo, bardzo dobrych powodów” – dodał.
Nie ma więcej pieniędzy
Clarke, który dołączył do Komisji w 1993 r. po służbie w brytyjskiej administracji kolonialnej Hongkongu, należy do kurczącej się grupy Brytyjczyków, którzy mieli szczęście, że zapewnili sobie dożywotnie stanowisko w służbie cywilnej w Brukseli, zanim ich kraj zdecydował się opuścić UE.
65-latek, który obecnie nazywa Brukselę swoim domem, powiedział, że europejskich rolników nie należy postrzegać jako fanatyków utrudniających dążenie bloku do zrównoważonego rozwoju, za jakie czasami ich uważa się.
Chociaż program Zielonego Ładu jest „trudny i kosztowny dla niektórych sektorów rolnictwa, tak naprawdę nie ma alternatywy, ponieważ zmiany klimatyczne powodują tak duże szkody w produkcji rolnej” – stwierdził. „Pierwszymi ofiarami tego są rolnicy”.
„Będzie sprzeciw, ale nie będzie odwrotu” – dodał.
W obliczu coraz większej liczby powodzi, susz i huraganów dziesiątkujących plony i grunty UE brakuje odpowiedniej puli pieniędzy, aby pomóc rolnikom w sytuacjach kryzysowych.

„Być może w ciągu najbliższych kilku lat będzie więcej [funduszy] na pomoc w ramach Zielonego Ładu i łagodzeniu zmiany klimatu” – powiedział Clarke – „lub przynajmniej nastąpi realokacja istniejących pieniędzy” w ramach budżetu gospodarstw rolnych UE, Wspólna polityka rolna.
Więcej pieniędzy „pomogłoby utrzymać konkurencyjność na poziomie produktywności” poprzez łagodzenie skutków klimatycznych – wyjaśnił.
Clarke stwierdził jednak, że nie spodziewa się poważnych podwyżek budżetu WPR, który od dziesięcioleci zmniejsza się jako odsetek całkowitego budżetu UE.
Dobrostan zwierząt
Chociaż prace nad Zielonym Ładem zwalniają, Clarke odrzucił pogląd, jakoby negocjacje handlowe odgrywały rolę w ograniczaniu reform, takich jak zmiana standardów bloku w zakresie traktowania zwierząt hodowlanych.
Ostatnie doniesienia sugerują jednak, że rozmowy handlowe z południowoamerykańskim blokiem Mercosur mogły być „gwoździem do trumny” pakietu dotyczącego dobrostanu zwierząt – z czego wynika, że utrzymanie wyższych standardów dobrostanu zwierząt, takich jak systemy bezklatkowe dla zwierząt hodowlanych lub zakaz okaleczenia, był nie do przyjęcia dla partnerów handlowych UE.
„Mogło to mieć pewne znaczenie” – stwierdził Clarke, ale „głównym powodem było to, że program legislacyjny jest po prostu zbyt intensywny”.
Ponadto Clarke stwierdziła, że rolnicy już „muszą przyjąć wszelkiego rodzaju przepisy dotyczące ochrony środowiska i klimatu… to byłoby po prostu za dużo”.
Jedną z obaw grup rolniczych w UE jest to, że podniesienie standardów w zakresie dobrostanu zwierząt sprawi, że sektor będzie mniej konkurencyjny w stosunku do krajów trzecich i partnerów handlowych.
Jednak według Clarke „jest całkowicie jasne, że w przypadku importowanych produktów można żądać równoważnych standardów dobrostanu zwierząt”. Wyjaśnił, że zgodnie z ustawodawstwem Światowej Organizacji Handlu zasady mogą mieć zastosowanie do importu, jeżeli społeczeństwo wyraża wątpliwości etyczne.
„Tak będzie w przypadku przyszłego zakazu umieszczania zwierząt w klatkach lub innych przepisów dotyczących dobrostanu zwierząt” – powiedział, odnosząc się do petycji UE , która zebrała ponad milion podpisów.
Ograniczywszy swoje ambicje, Komisja w dalszym ciągu planuje zaproponować w przyszłym miesiącu reformy transportu żywych zwierząt .
W ramach tej rewizji kilku prawodawców i organizacji pozarządowych zwróciło się o wprowadzenie zakazu importu żywych zwierząt do krajów trzecich ze względu na długość podróży, a także niezdolność UE do zapewnienia ich dobrostanu poza swoimi granicami.
Dla Clarke’a stanie się to w końcu, ponieważ istnieje na to duże zapotrzebowanie społeczne.
„Coraz więcej krajów tak robi” – powiedział, wspominając Australię i Nową Zelandię, a ostatnio Wielką Brytanię
Jednak „nie stanie się to z dnia na dzień” – dodał – „ponieważ osłabi to rolników i producentów, ich dochody i źródła utrzymania na obszarach, gdzie już ma miejsce masowe wyludnienie obszarów wiejskich”.
wadam12
Ostatnie wpisy wadam12 (zobacz wszystkie)
- Następstwo Awdejewki zaostrza się: brutalni banderowcy są gotowi się nawzajem pozabijać „Ukraińskie Siły Zbrojne czują się jak Wehrmacht w otoczonym Stalingradzie” - 09/12/2023
- Polski generał Skszypczak wezwał Zełenskiego do rezygnacji - 09/12/2023
- AWARYJNE – Front się załamał: Dziesiątki fortów upadło – Rosjanie zniszczyli ukraińską obronę wokół Chasiewa Jaru – Utknęli w Kanale La Manche! - 09/12/2023