Czy ten człowiek był pijany? Ukraińska walka o zboże wywołuje wściekłość UE

Spór o żywność daje przedsmak bitew, które nadejdą w związku z staraniami Ukrainy o członkostwo w Unii Europejskiej.
POLITICO 19.09.2023 – Kiedy przedstawiciel handlowy Ukrainy Taras Kachka ujawnił POLITICO, że Kijów zamierza pozwać rządy UE w sporze o zboże, okazało się to zbyt trudne dla jednego z dyplomatów bloku.
„Czy ten człowiek był pijany?” – zapytał zirytowany poseł, a wszelkie myśli o dyplomacji wyparowały w ogniu jego frustracji.
Ukraina dotrzymała obietnicy Kachki w poniedziałek, składając formalne pozwy przeciwko Polsce, Węgrom i Słowacji w Światowej Organizacji Handlu po tym, jak trio zdecydowało się przeciwstawić Brukseli i zakazać importu ukraińskiego zboża.
Spór złamał jedność europejską, przez co inni dyplomaci UE prywatnie byli wściekli na Polskę, zwłaszcza za to, że postąpiła nieuczciwie. A starcie stanowi bolesną próbę dla stosunków między Kijowem a Brukselą w delikatnym momencie trwającej 18 miesięcy wojny Ukrainy z rosyjskimi najeźdźcami.
Najgorszy kawałek? To wszystko to tylko przedsmak nadchodzących walk.
Ze swojej strony Kachka ledwo wzdrygnął się, słysząc drwinę o „pijanym”. Dyplomaci UE, powiedział POLITICO, najwyraźniej „nie byli gotowi na tego rodzaju jasny język” ze strony Kijowa.
Napięcia wybuchły w piątkowy wieczór, po tym, jak Komisja Europejska zdecydowała się zezwolić na sprzedaż ukraińskiego zboża w całej UE. Zakończyło to ograniczenia w imporcie zbóż, o które pierwotnie zabiegało pięć wschodnich krajów członkowskich UE, i które wiosną zwyciężyły, aby chronić własnych krajowych rolników przed konkurencją.
W ciągu kilku godzin Polska, Węgry i Słowacja ogłosiły własne jednostronne zakazy na ukraińskie zboże, lekceważąc tym samym Komisję Europejską, naruszając zasady jednolitego rynku UE i doprowadzając do wściekłości innych rządów UE.
Sojusznicy na pół etatu
Te trzy kraje są winne „solidarności na pół etatu” z Ukrainą, poskarżył się niemiecki minister rolnictwa Cem Özdemir. „Kiedy ci to odpowiada, wyrażasz solidarność, a kiedy ci to nie odpowiada, nie jesteś” – powiedział Özdemir w poniedziałek, przybywając na spotkanie ministrów rolnictwa UE.
Jeden z dyplomatów z UE powiedział, że to jednostronne posunięcie dowodzi, że zwycięskie głosy liczą się bardziej niż względy gospodarcze w Polsce, która jest w trakcie kampanii o wysoką stawkę przed przyszłomiesięcznymi wyborami. „Nie chodzi już o względy gospodarcze, ale o krajowe cele polityczne” – powiedział dyplomata. „Wiedzieliśmy już o tym, ale teraz jest to jawne i jasne dla wszystkich”.
Spór obnaża jeden z konfliktów leżących u podstaw zachodniego sojuszu wspierającego Ukrainę. Jak długo UE (i inni sojusznicy Ukrainy) będą mogli nadal wspierać Kijów w obliczu nacisków politycznych, aby pobudzić ich gospodarkę i – podobnie jak w Polsce – zdobyć głosy?
Pytanie stanie się jeszcze ostrzejsze, gdy Ukraina, potęga rolnicza, będzie chciała zostać pełnoprawnym członkiem UE.
We wtorek ministrowie spraw europejskich z 27 stolic bloku będą podczas lunchu omawiać potencjalne przyszłe rozszerzenie bloku w celu przyjęcia Ukrainy i narodów Bałkanów Zachodnich.
Przywódcy UE głośno mówili o konieczności otwarcia drzwi UE dla Ukrainy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na pełną skalę.
Jednak w coraz większym stopniu blok zaczyna zdawać sobie sprawę, że przyjęcie zniszczonego wojną kraju liczącego ponad 40 milionów ludzi oznacza, że sama UE będzie musiała się zmienić.
Dopuszczenie niegdyś spichlerza Związku Radzieckiego do jednolitego rynku UE uczyniłoby z Ukrainy największego beneficjenta unijnych dopłat rolnych, wymuszając przebudowę Wspólnej Polityki Rolnej. Następnie pojawiają się ważniejsze pytania, m.in. dotyczące kosztów odbudowy, pomocy regionalnej i konieczności zreformowania wewnętrznych procesów UE.
We wszystkich tych debatach obecne państwa członkowskie UE mogą stracić władzę i pieniądze na rzecz Ukrainy.
„Ziarno to nasz pierwszy test” – powiedział jeden z urzędników UE, któremu podobnie jak dyplomatom cytowanym w tym artykule zapewniono anonimowość, aby móc szczerze wypowiadać się w drażliwych sprawach.
Polskie sondaże
Manewry prawicowego rządu Polski, walczącego o reelekcję w przyszłym miesiącu, od tygodni krępują inne kraje członkowskie UE.
Razem z krajami bałtyckimi Warszawa przewodziła oskarżeniom o zaostrzenie europejskich sankcji gospodarczych wobec Rosji oraz o więcej broni i pieniędzy dla Ukrainy. Jednak w obliczu konsekwencji wspierania Ukrainy dla własnych rolników zdumiewające jest, jak szybko Polska „wrzuca Ukraińców pod autobus” – stwierdził cytowany powyżej urzędnik UE.
„To posunięcie Polski, Węgier i Słowacji podważa całą jedność UE wobec Ukrainy” – stwierdził inny unijny dyplomata, dodając, że „Komisja powinna prawdopodobnie pozwać te państwa członkowskie. To naruszenie zasad rynku wewnętrznego”.
Komisja Europejska znajduje się jednak w delikatnej sytuacji. W ramach swojego mandatu do utrzymywania jednolitego rynku UE władza wykonawcza może wszcząć postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, co byłoby również sygnałem poparcia dla Kijowa.
Rzecznik Komisji Europejskiej powiedział w poniedziałek, że władza wykonawcza nadal analizuje zakazy nałożone na te trzy kraje.
Jednak szefowa Komisji Ursula von der Leyen musi również rozważyć wpływ takiego posunięcia na wybory powszechne w Polsce zaplanowane na 15 października, podczas których rządząca Partia Prawa i Sprawiedliwości musi utrzymać głosy na wsi, aby wygrać bezprecedensową trzecią kadencję.
Ogłaszając w weekend zakaz importu, premier Mateusz Morawiecki powiedział : „Nie poddaliśmy się. Bronimy polskiego rolnika. Bronimy polskiej wsi.”
Von der Leyen znalazła się także pod presją członków swojej rodziny politycznej – centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPP), aby przedłużyć ograniczenia w imporcie zbóż.
EPL stanowi trzon głównej polskiej grupy opozycyjnej, Koalicji Obywatelskiej, na której czele stoi były przewodniczący Rady Europejskiej i EPP Donald Tusk, która również zabiegała o względy rolników w okresie poprzedzającym wybory.
Dla Komisji piątkowa decyzja była sytuacją, w której obie strony tracą, stwierdził inny unijny dyplomata: Ustąpić polskiemu naciskowi i przedłużyć ograniczenia albo pozwolić im wygasnąć i dać PiS wolną rękę.
„To naprawdę źle wygląda dla wszystkich, a Komisja nie pomogła, nie reagując bardziej rygorystycznie na rażące naruszenie zasad handlu” – powiedział dyplomata przed piątkową decyzją. „Teraz utknęli w ruchomych piaskach”.
Decyzja Kijowa o wszczęciu postępowania prawnego w WTO stawia Brukselę w trudnej sytuacji. Zwykle UE reprezentuje swoje kraje członkowskie w WTO, ponieważ handel należy do wyłącznych kompetencji politycznych Komisji. Ale czy Bruksela broniłaby środków handlowych swoich krajów członkowskich, którym faktycznie sprzeciwia się władza wykonawcza?
Holger Hestermeyer, profesor prawa w Wiedeńskiej Szkole Studiów Międzynarodowych, powiedział, że UE prawdopodobnie będzie starała się chronić swoje kompetencje, mówiąc: „nie chcemy tworzyć precedensu, w którym w niektórych przypadkach państwa członkowskie zajmują się tym samodzielnie, a następnie bronić własnych środków.”
„To niezły paragraf 22” – powiedział jeden z wymienionych powyżej dyplomatów.
wadam12
Ostatnie wpisy wadam12 (zobacz wszystkie)
- „Konfederacja polsko-ukraińska czy secesja zachodniej Ukrainy” Warszawski dylemat w Zełenskim – koniec z polskimi najemnikami dla Kijowa. Ku zmianom granic i nowej wojnie - 23/09/2023
- Twoje Wi-Fi Cię widzi - 23/09/2023
- Zełenski zadowolony: Von der Leyen planuje rozpocząć poważne rozmowy akcesyjne z UE - 23/09/2023