031 MAGDALENA
Ostatnie wpisy Jednorozec (zobacz wszystkie)
- ROZDZIAŁ 41 IDEA WZAJEMNEJ MIŁOŚCI (LEKTOR) - 8 sierpnia 2022
- ROZDZIAŁ 40 KRÓTKA HISTORIA EWOLUCJI (LEKTOR) - 7 sierpnia 2022
- ROZDZIAŁ 39 – NA KURSIE KOLIZYJNYM - 6 sierpnia 2022
- 038 TAJEMNICA WYSOKIEJ RADY (CZYTA LEKTOR) - 3 sierpnia 2022
- 037 WINO Z KANY GALILEJSKIEJ (AUDIOBOOK) - 1 sierpnia 2022
WESPRZYJ DOWOLNĄ KWOTĄ NASZĄ
DZIAŁALNOŚĆ
Ta forma wsparcia adresowana jest do autorów wpisów - artykułów , filmów i tłumaczeń i osób pomagających w sprawach technicznych ,

ciekawostka :-) mamy ponad 30 000 subskrybentów i ponad 100 000 osób zarejestrowanych a trzeba żebrać o kilka groszy dla tych dzięki którym są treści na stronie ..........
16.07.2022
Magdalena na moment, opuściła wpatrzone w twarz Emmanuela oczy. Nadal siedząc na poduszce leżącej, na wyłożonej gładkimi deskami podłodze, opuszczała powoli wzrok przyglądając się człowiekowi, który zaproponował jej coś. Wspólne zbawianie świata.
Emmanuel miał długie, swobodnie leżące na jego ramionach włosy. Jasnoniebiesko brązową, gustowną fantazyjną bluzkę, z małym męskim dekoltem w szpic. Dosięgającą mu aż do linii bioder. Na opalonych nogach miał lniane, krótkie do kolan spodnie, zaciśnięte w pasie klamrą w kształcie ściętej piramidy. Piramida bez szczytu. Bez akcentu, bez sensu działania. Drogocennego złotego piramidionu. Wierzchołka tele transmisyjnego, czyli istotnej oraz najpiękniejszej części budowli. Pasek Jeszy, był ze skóry, z piękną perforacją zaprojektowaną w trzech systematycznie ułożonych rzędach otworków niemal na całej długości. Spodnie były jasne, niemal białe, lecz z odcieniem jasnego brązu.
Jesza miał zarost na twarzy. Lekkie, ale wyraźne wąsy, prowadzące ponad kącikami ust, aż znikały w krótko przyciętej brodzie. Kolor zarostu i włosów był trudny do określenia. Ani rudy, ani żółty jak blond, ani siwy. Maria sobie pomyślała, że w tym kolorze, może dojrzewać jęczmień, albo inne ze zbóż. Dalej spojrzała na silne, lekko owłosione łydki Jeszy, oraz na ładne stopy, ale głównie na buty.
Było to bardzo unikalne obuwie. Lekkie, pięknie zdobione sandały, pochodzące prawdopodobnie z Egiptu. Świadczyły o tym ludowe motywy, i tradycyjne egipskie wzory na brzegach i wewnątrz sandałów pod bosymi stopami. Sandały były piękne i zapewne bardzo drogie. Dzieło nie szewca ale – artysty. Godne królewicza.
Paznokcie u stóp krótkie. Stopy czyste, lekko zakurzone z drogi.
Mogłabym mu je umyć, pomyślała. Jak zareagowałby Łazarz, gdyby w tym momencie zaproponowała, że umyje gościowi stopy? Sama się przestraszyła swojego pragnienia. Swoich myśli. Co się ze mną dzieje?
Ale procesy myślowe w jej umyśle, toczyły się szybciej niż przy obronie magisterium, w finale jej edukacji.
Dlaczego mi zaczęło aż tak bardzo zależeć? Jeszcze dzisiaj rano żyłam swoim spokojnym życiem. Urażona i zrażona do męskiego rodzaju, po rozwodzie z Janem. Nie wiedziała, że jej, były Jan jest jednym z wielu uczniów Emmanuela. Nie szukała już męża ani też, partnera na stałe. Nie szukała już nikogo ani niczego. Także uczyła hebrajskich chłopców jako nauczyciel i pedagog w cheder.
Za miesiąc zaczynały się wakacje. Będzie mogła iść i zbawiać świat!
c.d.n.
You must log in to post a comment.