Polacy „polują” na żonę z Ukrainy. Trzymajcie się, te wpisy to krindż roku
Joana100
Ostatnie wpisy Joana100 (zobacz wszystkie)
- Kosynierzy gdyńscy. Czy polscy robotnicy naprawdę szarżowali z kosami na Niemców we wrześniu 1939 roku? - 26 maja 2022
- Rząd z powodu rozdawnictwa szuka kasy i planuje ściągać od Polaków przedawnione zobowiązania - 26 maja 2022
- Rząd w pełni oskładkuje umowę cywilnoprawną - 26 maja 2022
- Naukowcy proponują przekształcać kurze odchody w biopaliwo - 26 maja 2022
- Polska samowola budowlana przyciąga turystów z całego świata - 26 maja 2022
Polak szuka żony Ukrainki” to jedna z najbardziej krindżowych i przyprawiających o ciary żenady grup na Facebooku. Uwaga, wchodzicie na własną odpowiedzialność – bo jest grubo.
WESPRZYJ DOWOLNĄ KWOTĄ NASZĄ
DZIAŁALNOŚĆ
Ta forma wsparcia adresowana jest do autorów wpisów - artykułów , filmów i tłumaczeń i osób pomagających w sprawach technicznych ,

ciekawostka :-) mamy ponad 30 000 subskrybentów i ponad 100 000 osób zarejestrowanych a trzeba żebrać o kilka groszy dla tych dzięki którym są treści na stronie ..........
W Ukrainie trwa wojna. Rosja najechała swojego sąsiada i rości sobie praw do terytoriów, które nigdy nie powinny do niej należeć. Do Polski trafiło już ponad 2 mln uchodźców i uchodźczyń. Ukraińcy obecnie potrzebują wsparcia i opieki. Ale czy potrzebują tez… tego, o czym zaraz przeczytacie?
Sam temat trafił do mnie z niezastąpionej grupy „Fiksacje Seksualne Prawicy im. Jana Pawła II”. I nie, ta grupa nie jest tak zła, jakbyście mogli uważać po tytule. W sumie to jest całkiem miła! Ale zawartość jednego posta sprawiła, że mam ochotę usunąć Facebooka.
„Polak szuka żony Ukrainki / Ukrainka szuka męża Polaka”
Zaznaczę na początku, przed festiwalem spierniczenia, jedną rzecz bardzo wyraźnie: nie wiemy, czy to nie grupa à la „Polskie matki przeciwko grom komputerowym”, tj. bait i grupa stworzona dla śmiechów, gdzie powiela się stereotypy związane z polskimi mężczyznami.
Może na początku była to grupa zrobiona w tym celu – ale coś nie wyszło? Może grupą zawładnęli rządni „dobrej żony” faceci? Kto wie. Nie możemy być pewni, czy to po prostu nie jest wybitny trolling.
Jednak patrząc na to, co wyprawiali, niektórzy Polacy można założyć, że spora część tych wpisów jest prawdziwa. Przypomnę tylko o ogłoszeniach, w których mowa była o „Ukrainkach na noc”, czy chwalenie się „pięknymi Ukrainkami”.
Ale sami spójrzcie na te komentarze i zadajcie sobie pytanie: co tutaj poszło nie tak?
Mamy wojnę, ponad 2 mln uchodźców i uchodźczyń…
Jak głośno trzeba mówić, że ani teraz ani nigdy nie ma odpowiedniego czasu na takie rzeczy? W sensie, wiadomo: każdy może się wiązać z kimkolwiek chce. Polak z Ukrainką, Polka ze Szwedem, whatever.
Czy teraz mamy dobry czas na coś takiego? Poszukiwania domu dla uchodźców są okej, jeśli wynikają z chęci niesienia pomocy. To samo tyczy się „znalezienia” sobie Ukrainki. Czy po ucieczce z kraju, gdzie co chwilę wyje alarm bombowy, ktoś miałby ochotę na wpadnięcie prosto w ramiona „polskiego mężczyzny”? Wydźwięk tych komentarzy zdaje się przekazywać wprost: chcę takiej żony, bo kce kobiety i już.
Materialistyczne podejście i hipokryzja to kolejna rzecz. Chwalą się bogactwami, aby potem narzekać, że „hatfu, na tej grupce Ukrainki chcą tylko kasy”. Jaki to ma sens? Odpowiedzcie sobie sami.
No i to podejście, jakoby kobieta miałaby być przedmiotem, który się zdobywa – potem usadza i pachnie sobie. Nieważne, że jest to osoba, która najpewniej przeżyła traumę i chce po prostu odpocząć.
Na tej grupce kobieta powinna być gotowa na wysokie wymagania. Bo tak właśnie działa „rynek” matrymonialny według części mężczyzn: związek nie polega na uczuciu, a na szpanowaniu kasą.
Głupie to jak diabli. Chciałbym, aby było też ostrym trollingiem. Niestety, w internecie nigdy nie wiadomo.

Mariję, Swietłanę i Nadieżdę poznaliśmy przez portal randkowy. Zalogowaliśmy się tam tylko raz. W ciągu dwóch tygodni zalały nas mejle od kobiet ze Wschodu. Wszystkie szukały szczęścia u boku przystojnego łodzianina. Zapewniały, że będą idealnymi żonami. Były gotowe zrobić wszystko, byleby tylko ktoś zabrał je z rodzinnych stron – czytamy w Polska Times.
Na pytanie: „Dlaczego szukają akurat chłopaka z Polski?” każda z nich ma inną odpowiedź. Zaczyna Svetlana, 22-letnia wysoka blondynka z dużymi ustami i pięknym uśmiechem. Dziewczyna przyjechała do Krakowa na studia zaoczne. Na Ukrainie też już studiowała. Jest pewna swoich wdzięków a jej profile internetowe aż kipią od zdjęć robionych przez dobrych fotografów. Sama mówi o sobie, że „jest modelką”, choć na tym nie zarabia. To jej matka nalegała, aby robić dziewczynie zdjęcia i płacić za to fotografom, bo przecież „piękniejsza juz nie będzie niż teraz”.
Dlaczego przyjechała do Polski?
„Kilka lat uczyłam się polskiego, to podobne języki, więc nie było z tym problemu. Moi rodzice są wykształceni i chcieli, abym i ja „miała papierek z zagranicy”. Po Polski przyjechałam z przyjaciółkami. Mama żartowała, że bez mężczyzny mam nie wracać.
„Gdy obserwuję związki moich koleżanek Polek to chce mi się śmiać. Mam wrażenie, że nie potrafią siebie docenić. Z drugiej strony, mocno się potrafią zaniedbać.
My Ukrainki mamy być dla mężczyzny jak trofeum. Dużo poświęcam na to, aby dobrze wyglądać, bo tylko w ten sposób przyciągnę do siebie takiego samego człowieka. Zadbanego, eleganckiego, z dobrym samochodem, na poziomie. Jeśli miałabym codziennie tłuste włosy i płaszcz noszony od 5 lat, to najwyżej zainteresowałby się mną jakiś pijak.
Nie mówię tego, aby kogoś obrazić, ale my z dziewczynami to widzimy. Niektórzy moga myśleć, że się odgradzamy od Polek, ale moje znajome Polki ze studiów patrzą tylko, aby iść do taniego klubu. My z dziewczynami żyjemy na wyższym poziomie, odwiedzamy restauracje, w których można spotkać biznesmenów a nie innych studentów…
Nie widzę nic złego w tym, że chcę bogatego mężczyznę. Przecież on musi mnie utrzymać i w przyszłości nasze dziecko. Nie bylibyśmy szczęśliwi, gdybyśmy mieli oboje harować. Chcę zająć się tym, aby dobrze wyglądać. Przecież kobieta jest wizytówką mężczyzny. Będą o niego dbała, umiem gotować, nawet szyć mnie mama nauczyła. Jestem przygotowana do bycia dobrą żoną, myślę, że Polacy to doceniają.”
Marija ma 24 lata. Przyjechała do Polski pracować jako kelnerka w klubie. Pracowała tam przez 4 miesiące, dopóki nie poznała Tomasza.
„Znam swoją wartość. Dużo zainwestowałam w to, aby wyglądać tak jak teraz. Miałam operację biustu, na którą złożyło się pół mojej rodziny, gdy miałam 19 lat. Dla nas w rodzinie dobry wygląd to inwestycja. Pochodzę z Kijowa. Zawsze wiedziałam, że chcę mieć mężczyznę z zachodniej granicy. Początkowo planowałam uczyć się niemieckiego i wyjechać do Berlina, ale tak się ułożyło, że tu poznałam Tomasza. Jest starszy. Ma 52 lata i jest po rozwodzie. Podoba mi się w nim to, że zawsze marzył o prawdziwej rodzinie i chce mieć jeszcze dzieci. Ja mogę mu je dać.
Troszczy się o mnie. Jest inni niż nasi chłopcy z Ukrainy. Daje mi drogie prezenty, wozi po mieście, pokazuje Warszawę. Czuję się jak prawdziwa kobieta w jego towarzystwie.
Usłyszałam kiedyś niemiły komentarz, że my patrzymy na pieniądze. Ale to jest układ. O to chodzi w związku. Ja mu daję to co najlepsze ode mnie i on też. Tak się o siebie troszczymy. Nikomu nic do tego.”
You must log in to post a comment.