Filmy romantyczne kończą się zawsze w momencie, kiedy po licznych perypetiach para rzuca się sobie w ramiona, całują się, pada deszcz, a przechodnie biją im brawo. I niby wszystko fajnie, ale przecież wtedy zaczyna się najciekawsze: życie. W filmach romantycznych o życiu ani słowa.

Jest dużo nie tylko filmów, ale i książek, również psychologicznych, o tym, jak wchodzić w relacje. Sam niedawno napisałem taką z Katarzyną Miller. Nosi tytuł „Być parą i nie zwariować”, odsłaniamy w niej tajniki budowania zdrowej relacji. Przeciętny konsument liter czy obrazków wie zatem, jak poderwać drugą osobę, przynajmniej teoretycznie, choć oczywiście nadal nie jest to łatwe. Ale jak utrzymać związek – o tym już tak łatwo się nie dowie.

A przecież wiadomo, że pożądanie wygasa po jakimś czasie. I cały dowcip polega na tym, żeby je utrzymać.

Z jednej strony za ten stan rzeczy odpowiada spadek fenyloetyloaminy, która wydziela się na początku relacji i utrzymuje nas „na haju”. A że permanentny haj nie jest zdrowy, to po jakimś czasie zanika. Rozmawialiśmy o tym i na łamach „Logo”, i w naszych książkach. Zainteresowanych odsyłam do lektury, bo ja bym chciał tutaj poruszyć inny wątek – że tak powiem – wskazać innego sprawcę. W dobrym związku działają bowiem dwie siły. Jedna z nich to siła bliskości, a druga, o czym często się zapomina – siła separacji.

Jak to?

No właśnie.

To tylko fragment tekstu. Aby uzyskać dostęp do całości, kliknij w przycisk Kup teraz.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Dostęp do treści30.50 zł
Anuluj