Białoruś. Kwestia polska nabiera obrotów
bZIK
Ostatnie wpisy bZIK (zobacz wszystkie)
- Polska liderem podwyżek. Teraz podrożeje woda - 11 kwietnia 2021
- Stambuł: Wyniki spotkania Erdogana i Zełenskiego - 11 kwietnia 2021
- JAKI JEST WKŁAD AMERYKANÓW W PROGRAM CHIŃSKIEJ BRONI HIPERSONICZNEJ? - 11 kwietnia 2021
- Producent roślinnego mięsa w drodze na Wall Street - 10 kwietnia 2021
- ROSJA UTWORZYŁA BAZĘ POLOWĄ 170 KM OD GRANICY UKRAINY, NISZCZYCIELE US NAVY WEJDĄ NA MORZE CZARNE - 10 kwietnia 2021
Na Białorusi trwają aresztowania aktywistów nieuznawanego na Białorusi Związku Polaków. Prokuratura generalna wszczęła przeciwko jego liderce Andżelice Borys i „innym osobom”, postępowanie karne z artykułu o podżeganiu do wrogości lub nienawiści na tle rasowym, narodowym, religijnym lub innym.
Oprócz szefowej związku, w sprawę zaangażowani są również inni aktywiści tej organizacji, w tym dziennikarz, działacz polonijny i społeczny Andrzej Poczobut.
Prokuratura Generalna poinformowała, że pozwani w sprawie, jako członkowie tego związku, od 2018 roku do chwili obecnej, na terenie Grodna i innych miejscowości w obwodzie, organizowali i przeprowadzili z udziałem nieletnich szereg nielegalnych wydarzeń masowych, mających na celu uhonorowanie uczestników antyradzieckich bojówek, działających podczas i po Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, dokonujących grabieży i mordów na ludności cywilnej Białorusi.
Jeden powód – dwa święta
Jak opowiedział Sputnikowi Mieczysław Łysy, przewodniczący uznawanego przez oficjalne władze Białorusi „Związku Polaków na Białorusi”, zgodnie z oficjalną wersją, Andżelika Borys była aresztowana przez milicję w związku z organizacją jarmarku rękodzieła ludowego „Grodzieńskie Kaziuki” na dziedzińcu Konsulatu RP w Grodnie z naruszeniem prawa i została skazana przez sąd na 15 dni aresztu.
Rozmówca wyjaśnił, że Związek Polaków na Białorusi został utworzony w 1991 roku, aby zjednoczyć zamieszkujących w kraju Polaków. Obecnie działa on w dwóch wariantach – uznany przez Mińsk Związek Polaków oraz nieuznawany przez władze białoruskie związek pod przewodnictwem Andżeliki Borys. Ta druga organizacja jest wspierana, między innymi, przez polskie władze.
„Nikt nie zakazywał członkom organizacji pod przewodnictwem Andżeliki Borys brać udziału dzień wcześniej w „Kaziukach”, które przeprowadził nasz Związek. Było dużo osób, dla wszystkich wystarczyłoby miejsca”, powiedział Mieczysław Łysy.
Opowiedział, że „Kaziuki” to święto na cześć Św. Kazimierza , patrona rzemiosła, które uważane jest za święto wszystkich rzemieślników. „To prawdziwe święto, trwa handel. Przyjęło się u nas i na Litwie. Z jakiegoś powodu Andżelice Borys zachciało się odizolować wbrew władzy i tradycyjny jarmark na Białorusi zorganizować osobno od pozostałych, chociaż wcześniej świętowali razem. Mimo, że każdego roku organizują święto w formie, która różni się od tego, jak przeprowadzamy je my, i pojawiały się jakieś pretensje ze strony władz, ale świętowali razem. Takie wydarzenia przeprowadza się oficjalnie, razem z miastem, ponieważ potrzebny jest plac, potrzebni są ludzie. Dlaczego konieczne jest wchodzenie w konflikt z władzami, podejmowanie ryzyka, zastępowanie zespołów, które tutaj przyjeżdżają? To wygląda jak jakaś specjalna akacja. Oni świadomie zaostrzają sytuację, to zrozumiałe…”, mówi lider Związku Polaków na Białorusi.
Ani jednej próby rejestracji
Mieczysław Łysy podkreśla, że problem polega na tym, że Związek Polaków na Białorusi Andżeliki Borys nie jest oficjalnie zarejestrowany. Istnieje on równolegle z oficjalnie uznanym przez Mińsk po podziale organizacji w 2005 roku.
„O ile wiem, przez ostatnie 10 lat nie przeprowadzono ani jednej próby rejestracji, chociaż twierdzą, że nie zostaną zarejestrowani. Niech chociaż spróbują! Po podziale Związku Polaków w 2005 roku Związek przetrwał, a kto się z tym nie zgadzał, działał nadal nieoficjalnie, nie rejestrując się, jako struktura opozycyjna, przy czym z politycznym ukierunkowaniem, podczas gdy my żyjemy poza polityką zgodnie ze statutem, wspierając i rozwijając język polski, tradycje, kulturę na Białorusi. Andżelika Borys ma całkowicie polityczną ocenę zdarzeń. Niech się w takim razie określi – być związkiem czy partią polityczną. Nie mówię, że partia to coś złego, ale wtedy przeczy statutowi organizacji. W statucie nie ma żadnych celów politycznych. Dlatego należy się określić”, powiedział Mieczysław Łysy, przewodniczący Zjednoczenia Społecznego „Związek Polaków na Białorusi”.
„Sól na rany”
Przewodniczący Społeczności Polaków na Białorusi Mieczysław Jaśkiewicz odmówił komentarza na temat wydarzeń, związanych z aresztowaniem aktywistów nieuznawanego przez władze Związku Polaków na Białorusi. „Nie chciałbym tego komentować. To temat zbyt bolesny. To jakby sypać sobie sól na ranę” – powiedział w rozmowie ze Sputnikiem.
O sprawie inaczej
Z kolei prezes honorowy nieuznawanego Związku Polaków na Białorusi, aktywista demokratycznej opozycji Tadeusz Gawin (Tadeusz_Gawin) w rozmowie ze Sputnikiem nazwał aresztowania działaczy opozycyjnych rażącym naruszeniem umowy między Republiką Białoruś i Polską o dobrosąsiedztwie i przyjaznej współpracy, zwłaszcza artykułów 14, 15 i 16, w których gwarantowane są wszystkie prawa mniejszości narodowych, a dokładniej – swobodne używanie języka ojczystego, zakładanie swoich organizacji, praca w tych organizacjach bez żadnych ograniczeń i przeszkód.
Według niego w 2005 roku podział Związku Polaków na Białorusi zorganizowano specjalnie. Wtedy przewodniczącą została wybrana Andżelika Borys. Aby nie pozwolić organizacji rozwijać się pod jej przewodnictwem, związek został rozbity na dwie części.
Opowiedział o tym, że dzięki wsparciu Polski, na Białorusi na potrzeby Polonii zostały stworzone specjalne obiekty kulturalne, ale majątek Związku został odebrany.
Jako pierwszy przewodniczący Związku podpisałem umowy majątkowe. Napisane tam było, że jeżeli Domy Kultury Polskiej będą wykorzystywane niezgodnie z przeznaczeniem, majątek powinien zostać zwrócony stronie polskiej, a dokładniej Wspólnocie Polskiej w Warszawie. Domy Polskie zostały zbudowane z jej środków. Nie są wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem, ale niemniej, nikt ich nie zwraca. Uważam, że to bezpośrednie łamanie podpisanej umowy oraz prawa o ochronie mniejszości narodowych na Białorusi
– mówi Gawin.
Twierdzi, że „państwo zbudowane jest w ten sposób, że nie da się na nic otrzymać pozwolenia”. „Jakie jeszcze potrzebne jest pozwolenie na przeprowadzenie wydarzenia na terenie dziedzińca Konsulatu Generalnego RP, na przykład, w Grodnie? No, jakiego pozwolenia potrzeba”, mówi Tadeusz Gawin.
Na pytanie Sputnika czy podejmowano próby rejestracji Związku pod przewodnictwem Andżeliki Borys, rozmówca odpowiedział, że nie wie.
„Ja wiem tylko jedno: tutaj obecnie nie jest możliwe zarejestrowanie żadnej organizacji, prawo działa w interesie tylko jednego człowieka”, powiedział Tadeusz Gawin.