Lekarz w słupskim szpitalu: wypier… za szklane drzwi z tym małym skur… z mutacją. Matka dziecka wstrząśnięta ☀Autor Gabi☀
Gabi
Ostatnie wpisy Gabi (zobacz wszystkie)
- Ratyfikacja Funduszu Odbudowy z pominięciem parlamentu? Czy to nowy plan PiS? Jest reakcja polityka Solidarnej Polski - 14 kwietnia 2021
- OPRESYJNE PAŃSTWO PIS. ARESZTY I WIĘZIENIA PĘKAJĄ W SZWACH - 13 kwietnia 2021
- Tomasz Piątek: W latach 80 Macierewicz był chroniony przez Biuro Studiów SB - 13 kwietnia 2021
- TYLKO U NAS Żart? Senatorowie opozycji chcą podziękować Bodnarowi. - 13 kwietnia 2021
- Zaszczepieni preparatami mRNA bardziej podatni na inne warianty wirusa? Badania z Izraela niepokoją. Za wcześnie na picie szampana - 13 kwietnia 2021
Dwie skargi jednego dnia otrzymaliśmy na lekarza, który w niedzielę przyjmował w ramach Nocnej Opieki Chorych w słupskim szpitalu. Zdaniem matek chorych dzieci – lekarz z obawy o zarażenie się koronawirusem – niewłaściwie zajął się dziećmi, a do tego miał być wulgarny. Pielęgniarki przepraszały za zachowanie doktora, tłumacząc, że są zmuszone, aby z nim pracować.
List, jaki otrzymaliśmy od kobiety, która w niedzielę, 14 marca, była z dzieckiem w słupskim szpitalu w ramach Nocnej Opieki Chorych, czytaliśmy z niedowierzaniem. Aż trudno uwierzyć, że z ust lekarza padły takie słowa.
– W niedzielę, 14 marca, około godziny około 12 pojechałam do szpitala po pomoc dla mojego małego dziecka, które ma rok i trzy miesiące. Dziecko było słabe, płaczliwe, z gorączką – zaczyna opowiadać kobieta. – Wcześniej zadzwoniłam, aby pielęgniarka wpuściła mnie do poczekalni. Były dwie panie pielęgniarki. Jedna kazała rozebrać się i poczekać z dzieckiem na doktora. Pani pielęgniarka poszła zgłosić do doktora, że jestem już z małym dzieckiem. Słów, które dochodziły z gabinetu, nie powinnam nigdy usłyszeć. Doktor do pani pielęgniarki mówił straszne słowa typu:
„wypierd… za szklane drzwi z tym małym skurwysynem z mutacją… Ty myślisz, że szczepionka mnie uchroni? Takie małe skur…syny są najgorsze”
Padło jeszcze wiele innych przykrych słów – relacjonuje kobieta.
W gabinecie wulgaryzmów już nie było, ale doktor nie był uprzejmy.
– W gabinecie zabiegowym wsadził dziecku patyk w gardło – „widzi pani…” Na szybkiego przyłożył, żeby zbadać i to wszystko. Poszedł do swojego gabinetu. Był bardzo niemiły i obraził mnie oraz moje dziecko. Nie mogę jeszcze do tej pory uwierzyć w to, co usłyszałam – mówi mama dziecka.
Pielęgniarka przepraszała
– Pani pielęgniarka po cichu mówiła do mnie: „Przepraszamy za doktora. Jesteśmy zmuszone, by z nim pracować.” Ja zapytałam, czy on zawsze taki, a pielęgniarka odpowiedziała, że jest dużo skarg na niego. Ze zdziwieniem zapytałam, czemu on tu jeszcze pracuje. Słowa, których on używał, były bardzo przykre i obrażające mnie oraz moje dziecko. Nie chciałabym już nigdy w życiu, aby coś takiego mnie spotkało. Teraz, idąc do lekarza, będę szła ze strachem i obawą. Pomocy mojemu dziecku udzielono na SOR. Nie mieści mi się to w głowie, że to nie pierwszy przypadek i taki lekarz jeszcze pracuje. Boi się leczyć ludzi z obawy, że sam się zarazi. Nie życzę nikomu trafić na tego bardzo niemiłego doktora – kończy kobieta.
W szpitalu w Słupsku powstał oddział izolacyjny dla pacjentó…