Wtorek, 3 października 2017 (20:59)
zdjęcie ilustracyjne /RMF FM
Posąg Temidy – bogini Starożytnej Grecji,
uosobienia sprawiedliwości – widywany
jest powszechnie także w polskich sądach.
I nikogo to nie dziwi. Kwestia przyzwyczajenia.
Alegoryczna postać kobiety z opaską
na oczach, oznaczającą bezstronność, nikogo nie razi.
W moim cyklu postanowiłem jednak
poddać się nieco infantylnemu zadziwieniu,
poudawać, że pomimo przeżycia ponad
pięćdziesięciu lat na tym łez padole, jestem
bardziej naiwny niż powinienem być,
wziąwszy pod uwagę moje doświadczenie.
Pytam więc o rzeczy niby oczywiste.
Tym razem zacząłem od samej Temidy.
Bezczelnie ściągam jej opaskę, bezwstydnie
rozbieram z drapowanych szat, jakbym był
strażnikiem poddającym ją w moim sądzie
osobistej kontroli.
Na części pierwsze rozkładam jej imię.
Θέμις jest personifikacją boskiego porządku,
uczciwości, prawa, prawa naturalnego i zwyczaju.
Themis oznacza „boskie prawo”, a nie ludzkie
rozporządzenie, dosłownie „to, co zostało
wprowadzone”, z greckiego czasownika títhēmi
(τίθημι), znaczącego „umieścić.
To dar bogów i oznaka cywilizowanej egzystencji.
Czasami oznacza prawo zwyczaju, właściwą
procedurę, porządek społeczny, niekiedy
tylko wolę bogów, na przykład nadnaturalny znak, omen.
Porządek sprawiedliwości w III RP jest
równie niewytłumaczalny jak starogrecki źródłosłów.
Niby jest Konstytucja, są inne ustawy, są kodeksy,
a w rzeczywistości Θέμις pookrągłowej hybrydy państwa
– ni to demokracji, ni to komuny- rządzi się swoimi
niepisanymi, albo spisanymi w sekrecie prawami.
Tu też mamy prawo zwyczaju
właściwą procedurę („formuła Kiszczaka”, o której
za chwilę) , porządek społeczny (na szczycie
hierarchii stoją oficerowie prowadzący, poniżej ich Tajni
Współpracownicy, a na samym dole feudalnej
drabiny ci, którzy nigdy nikomu nie dali się
zwerbować i głośno o tym mówią).
Nie muszę dodawać, że wyroki zapadają zwykle
z woli bogów, irracjonalne jak nadnaturalne
znaki, omeny omerty, korupcyjne aury.
Fenomen sprawiedliwości III RP jest analogiczny
do starożytnej formuły: Temida faktycznie jest ślepa.
Nieważne, jaką eksponowaną funkcję społeczną
piastujesz, nieistotne, jak ważną rolę odgrywasz,
jeżeli złamałeś najważniejsze prawo PRL 2.0.,
nie żyjesz. Jesteś nie-osobą.
Zostajesz wyautowany, wygumkowany
z fotografii, zaszpuntowany symbolicznym kneblem.
Kafkowska formuła polega na tym, że jednocześnie
nie musisz tracić wysokiej pozycji.
Dotkliwsza jest kara, jeśli jej nie tracisz.
Jesteś na przykład bezrobotnym
członkiem Trybunału Stanu, bez środków do życia.
Kolejny raz dzwonię do – w taki naprawdę
wyrafinowany sposób- wyrugowanego
członka elitarnego kręgu w naszym quasi-państwie.
ROZMOWA BOGDANA ZALEWSKIEGO Z ROBERTEM MAJKĄ
Bogdan Zalewski: Moim i państwa gościem
jest P. Robert Majka – członek Trybunału Stanu.
Robert Majka : Dzień dobry panu redaktorowi,
dzień dobry państwu!
To kolejny odcinek naszej rozmowy.
Zacznę tym razem od konstytucyjnego elementarza.
Kim w państwie jest członek Trybunału Stanu?
Jaka jest pana rola i ranga?
Jeśli chodzi o konstytucyjne umocowanie członka
Trybunału Stanu jest on na pozycji ministra, którego,
zgodnie z artykułem 199 ustęp 1 konstytucji,
powołuje Sejm a marszałek Sejmu wręcza mu akt nominacyjny.
Art. 199 /
W takim razie zwrócę się do pana tak,
jak powinienem, czyli: panie ministrze!
Czy pan otrzymuje pieniądze jako członek Trybunału Stanu?
Muszę pana zmartwić, że niestety uposażenie
członka Trybunału Stanu nie jest takie jak się
wydaje w powszechnej świadomości.
Po prostu ludzie nie wiedzą, że gaża wynosi
380 złotych za każde posiedzenie, jeśli
ono się odbędzie.
Powtarzam: jeśli się odbędzie.
A jeśli ono się nie odbywa, to taka osoba
nie dostaje żadnej gratyfikacji.
To stanowisko jest traktowane prestiżowo.
Mamy październik. Ile odbyło się
w tym roku posiedzeń Trybunału Stanu?
Byłem zaproszony na jedno posiedzenie
– inauguracyjne – przez panią
profesor Małgorzatę Gersdorf,
przewodniczącą Trybunału Stanu.
Było również losowanie, na które
nie zostałem zaproszony.
Napisałem pismo do pani przewodniczącej
w tej sprawie. Chodziło o to, jak będzie
wyznaczony skład do sprawy Emila Wąsacza,
żeby w tym głosowaniu brali udział wszyscy
członkowie Trybunału Stanu.
Odpowiedź, którą otrzymałem, jest dla
mnie dziwna.
a tutaj 512 lat później pewne
głosowania odbywają się bez wiedzy Trybunału Stanu.
Art. 32 /
Zgodnie z Konstytucją RP, z artykułem 32 ustęp 1 i 2,
mówiącym o równości wobec prawa,
każdy członek na prawach sędziego Trybunału Stanu
ma obowiązek brać udział w takim głosowaniu,
żeby wiedział, czy nie doszło tam do jakichś nieścisłości.
Bo to nie jest totolotek.
Choć nawet totolotek odbywa się w obecności widzów.
Tak, sędziowie wyrazili taką wolę, aby
uczestniczyli w nim wszyscy członkowie Trybunału Stanu.
Wracając do pieniędzy, to pan w tym
roku zarobił ponad 300 złotych.
Dobrze liczę?
380 złotych. Aż mi przykro o tym mówić,
bo ktoś powiedziałby, że mam jakieś
niebotyczne dochody.
Często mylony jest Trybunał Stanu…
Z Trybunałem Konstytucyjnym.
Często się zdarza ta pomyłka.
Pan w takim razie musiał jakąś pracę
wykonywać, żeby zarabiać na życie, na
swoją rodzinę, na swoje dzieci.
Gdzie pan pracował do tej pory?
Panie redaktorze, bardzo trudno mi
o tym mówić, żeby to nie wyglądało na
jakieś moje utyskiwanie.
Mężczyzna nie powinien utyskiwać na swój los.
Jednak, jeśli pan już zadaje takie pytanie,
to postaram się w dwóch zdaniach o tym powiedzieć.
Pracowałem od 1995 roku do 31 maja roku 2015
w Urzędzie Miejskim w Przemyślu.
Natomiast później zostałem przeniesiony
decyzją pana prezydenta do przemyskiej
Straży Miejskiej.
Jako konstytucyjny minister zostałem
zwolniony ze Straży Miejskiej.
Co ciekawe nie zwolniono mnie za
żadne złamanie przepisów prawa pracy,
przepisów ustaw itd.
Nie miałem żadnej nagany, upomnienia.
Zwolniono mnie, bo zabrano pieniądze na płace.
Powtarzam: zabrano pieniądze na płace.
Żeby było ciekawiej, zostałem zwolniony
w zwolnieniu grupowym pięciu osób.
Cztery zwolnione osoby dostały prace
w miejskich spółkach i w Urzędzie Miejskim.
Natomiast ja zostałem na lodzie.
Ja wiem, dlaczego tak się stało.
Czym pan to tłumaczy?
Hmm… panie redaktorze.
Z mojej perspektywy jestem osobą dla
establishmentu niewygodną, szczególnie
który już w 2014 roku popierał pana
. A ja od 1988-89 roku publicznie
domagam się ujawnienia agentury komunistycznej.
A skąd pan wie, że prezydent Przemyśla,
pan Choma to były TW ps. „Krzysiek”?
Wystarczy wejść na stronę Instytutu
Pamięci Narodowej.
Tam jest opublikowana informacja, że
takie teczki były. A co najbardziej dziwne, że
pan marszałek Kuchciński w 2014 roku popierał
TW jako kandydata na prezydenta oraz
całe Prawo i Sprawiedliwość.
To jest dosyć dziwne.
A czym pan to tłumaczy?
Na czym polega ta dziwna współpraca?
W mojej ocenie to jest wzajemna zależność.
To znaczy: my mamy haka na ciebie,
będziesz robił to, co ja chcę.
To jest bardzo proste wytłumaczenie.
Paradoksalnie przeprowadzenie reform
w Polsce powinno się moim zdaniem
rozpocząć od ujawnienia agentury wpływającej
na życie gospodarcze,
w środkach przekazu i w sądach.
Chodzi o agenturę Wojskowych Służb Informacyjnych
czyli dawnej Wojskowej Służby Wewnętrznej
oraz aparatu cywilnego
– Służby Bezpieczeństwa.
Ale przecież Prawo i Sprawiedliwość
– „dobra zmiana”- ma na sztandarach
wypisaną walkę z bezpieką PRL-owską.
No, to sam sobie pan odpowie, kiedy
wejdzie pan na stronę pana prezydenta
miasta Przemyśla Roberta Chomy, na której
chwali się, że popiera go Prawo i Sprawiedliwość.
A wszyscy wiedzą, że jest to Tajny Współpracownik
Służby Bezpieczeństwa.
Pan za podstawę reform państwa polskiego
uważa ujawnienie agentury wpływu
i tej wojskowej i tej cywilnej bezpieki z lat PRL-u:
w mediach, w gospodarce, w polityce,
w sądach. Nie przesadza pan?
To jest przecież 28 lat od Okrągłego Stołu!
Uściślijmy.
Nie przesadzam.
Dlatego, że to nie jest kwestia Okrągłego Stołu.
Chodzi o tajne umowy z Magdalenki.
Generał Czesław Kiszczak i Lech Wałęsa 31 sierpnia 1988 roku
zawarli porozumienie. jest
w której opisano, jak Tadeusz Mazowiecki
pyta Czesława Kiszczaka:
„Kto będzie podmiotem umów Okrągłego Stołu?
„. Kiszczak powtarza: sygnatariusze.
Dubiński pisze o tym bardzo wyraźnie.
Mówię o tym od 1990 roku, od momentu wydania tej książki.
Co pan nazywa „formułą Kiszczaka”?
„Formuła Kiszczaka” miała na celu przede wszystkim
poprowadzenie rozmów na zasadzie:
„my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych”.
Co się okazuje? Rok później Krzysztof Dubiński
– współpracownik generała
i tam ujawnia list Lecha Wałęsy do
Czesława Kiszczaka.
Poznajemy wybranych uczestników obrad
Okrągłego Stołu i tych, którzy nie mogą
uczestniczyć w Okrągłym Stole.
To później ma przełożenie na życie polityczne
i gospodarcze i środki przekazu.
A na jakiej podstawie pan uważa,
jeszcze raz to podkreślam, że po
prawie trzydziestu latach ta
„formuła Kiszczaka” nadal obowiązuje?
Można sobie zadać pytanie, czy ktoś
z obecnych decydentów, na przykład
Nie.
Czy publicznie powiedział, że zrywa
z układem magdalenkowym? Nie.
To przecież gołym okiem widać.
A jakie są te symptomy pańskim zdaniem?
Moim zdaniem symptomem jest brak ujawnienia
Aneksu do Raportu o likwidacji WSI, który
jest tajny i, jak się okazuje, będzie tajny.
Dlatego, że prezydent Andrzej Duda
boi się ujawnić Aneks, a ten dokument
bardzo wyraźnie pokazuje, jakie jest rozłożenie sił
na polskiej scenie politycznej.
Ale profesor Zybertowicz, doradca prezydenta
Dudy sugeruje, że ci, którzy domagają się
ujawnienia Aneksu do Raportu o WSI,
przesadzają.
Tak naprawdę te wojskowe służby
Proponuję, aby pan profesor Zybertowicz
zapoznał się z książkami pana redaktora
Wojciecha Sumlińskiego.
Myślę zresztą, że te książki czytał. Jeśli nie, to jest
wiedza dostępna ze spotkań z panem
redaktorem Sumlińskim, który wyraźnie mówi, jaki jest
wpływ od wielu, wielu lat byłych oficerów i jej agentury
na życie medialne, polityczne i gospodarcze oraz w sądach.
Redaktor Sumliński nie ukrywa, on to mówi
wprost np. o Bronisławie Komorowskim,
byłym prezydencie.
Zarzuca mu wręcz związki
z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi.
Tak! Panie redaktorze, to jest przerażające.
Mamy następny przykład czegoś
nieprawdopodobnego, że redaktor publicznie
zarzuca byłemu prezydentowi RP związki z WSI, a pan
Bronisław Komorowski nie oddaje sprawy do sądu.
No, ale mamy już inną prezydenturę- Andrzeja Dudy.
Dlaczego nic się tutaj, jak pan twierdzi, nie zmienia?
A Aneks nie jest ujawniany?
Dlatego, że obowiązuje formuła generała Czesława Kiszczaka:
„my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych.”
Bardzo panu dziękuję.
To już trzecia moja rozmowa z członkiem Trybunału
Stanu Robertem Majką.
3. W trzeciej próbowałem zrozumieć fenomen
osamotnienia i wykluczenia mojego bohatera,
piastującego tak prestiżowe stanowisko w III RP.
4. W tym czasie nagrałem wywiad z panem
Ryszardem Jachem, który ukazał mi realny wymiar
wielkiego oszustwa, jakim jest quasi-państwo, w którym żyjemy.
5. Przygotowując kolejny odcinek mojego serialu,
w naszym kraju na oficjalne pisma opisujące w/w sprawy
oraz oczywiście na prawdziwy i ostateczny koniec komuny
w sądownictwie i w całej Polsce.
Źródło: