Tysiące wracają do parlamentu po rozprawie w Bejrucie
Ostatnie wpisy Lala Koniecpolska (zobacz wszystkie)
- „Carl Jung i jego pięć kluczy do szczęścia” - 26 lutego 2021
- „Oczy są zwierciadłem naszej duszy” - 26 lutego 2021
- „MYŚLI I EMOCJE – ZIARNO DLA UMYSŁU” - 26 lutego 2021
- „DUCHOWOŚĆ INACZEJ: CZY NIE LUBISZ TEGO „ZŁEGO” ŚWIATA???” - 26 lutego 2021
- „ZASADA LUSTRA – TO, CO DOSTRZEGASZ W INNYCH, JEST W TOBIE!!!!!!!” - 26 lutego 2021
BEIRUT (AP) – Tysiące libańskich protestujących wyzywająco wróciło w niedzielę na zgromadzenie poza parlamentem w Bejrucie, kilka godzin po tym, jak siły bezpieczeństwa wypędziły ich, używając gazu łzawiącego i gumowych kul i raniąc dziesiątki.
Od sobotniej nocy do niedzieli odbyła się jedna z najbardziej brutalnych represji wobec protestujących od czasu rozpoczęcia ogólnokrajowych demonstracji antyrządowych dwa miesiące temu, co doprowadziło do rezygnacji premiera Saada Haririego 29 października.
Państwowa Narodowa Agencja Informacyjna podała, że napastnicy w północnym Libanie podpalili także biura dwóch głównych partii politycznych.
Protestujący, którzy pojawili się w Bejrucie w niedzielę, skandowali przeciwko represjom w zakresie bezpieczeństwa i wezwali nowego niezależnego szefa rządu niezwiązanego z ustanowionymi partiami politycznymi.
Tłum, wielu podnoszących flagi Libanu, powiedział: „Nie odejdziemy, nie odejdziemy. Po prostu aresztuj wszystkich protestujących!
Inni podnieśli plakaty, mówiąc, że gaz łzawiący ich nie powstrzyma. „Już płaczemy” – powiedział jeden z nich podczas głębokiego kryzysu gospodarczego, przed którym stoją Libańczycy. Ulice prowadzące do parlamentu były pełne mężczyzn, kobiet, a nawet dzieci. Niektórzy skulili się w mniejszych grupach, a inni unosili się na ramionach, śpiewając w megafonach.
Według Czerwonego Krzyża i Libańskiej Obrony Cywilnej podczas nocnych konfrontacji w Bejrucie ponad 130 osób zostało rannych. Czerwony Krzyż powiedział, że żaden z rannych nie był w poważnym stanie, a większość z nich była leczona na miejscu.
Przemoc i niedzielny wiec nastąpiły na kilka godzin przed spotkaniem prezydenta z przedstawicielami bloków parlamentarnych w celu mianowania nowego premiera. Po tygodniach sprzeczek i pomimo wezwań protestujących do technokratycznego rządu, politycy wydają się nastawieni na przywrócenie Hariri z powrotem na stanowisko.
Demonstranci mieli jasność, że nie zaakceptują jego powrotu. „Saad, Saad, Saad, nie marz o tym więcej”.
„Wróciłem dziś, aby naciskać na parlament, aby jutro dokonał właściwego wyboru i wybrał premiera spoza partii politycznych. Jeśli nie wybiorą kogoś do zaakceptowania, wrócimy na ulice raz po raz – powiedział Chakib Abillamah, protestujący i biznesmen, który demonstrował w sobotę, kiedy wybuchła przemoc.
Adwokat Caline Mouawad powiedziała, że obserwowała, jak siły bezpieczeństwa gwałtownie przerywały protesty i postanowiły przyłączyć się solidarnie. „To, co się stało ostatniej nocy, sprowokowało mnie. Zszedłem na dół, nawet to oznacza, że zostałem dziś pokonany. ”
Minister spraw wewnętrznych Raya al-Hassan w niedzielę zarządziła śledztwo w sprawie starć, które, jak powiedziała, zraniły zarówno protestujących, jak i siły bezpieczeństwa. Powiedziała, że obserwowała konfrontacje „z troską, smutkiem i szokiem”.
Al-Hassan obwiniał „infiltratorów” za podżeganie do przemocy i wezwał demonstrantów, aby uważali na tych, którzy chcą wykorzystać protesty z powodów politycznych. Nie rozwinęła się.
Szef sił bezpieczeństwa wewnętrznego gen. Dywizji Imad Osman pojawił się na wiecu protestacyjnym w niedzielę. Powiedział dziennikarzom na miejscu, że prawo do protestu zostało zagwarantowane przez prawo. „Ale uspokój się, nie ma potrzeby przemocy” – powiedział, apelując do protestujących.
W północnej dzielnicy Akkar napastnicy wybili okna i podpalili lokalne biuro partii politycznej Hariri w mieście Kharibet al-Jundi. Zdjęcia krążyły w mediach społecznościowych z rozbitego szkła i pożaru, który pochłonął budynek.
W osobnym ataku w okręgu Akkar napastnicy zaatakowali lokalne biuro największej partii w parlamencie, powiązanej z prezydentem Michelem Aounem i kierowanej przez ministra spraw zagranicznych Gebrana Bassila. Partia powiedziała, że zawartość biura w mieście Jedidat al-Juma również została rozbita i spalona.
Chaos nastąpił zaledwie kilka godzin po tym, jak w stolicy wybuchła przemoc. Libańskie siły bezpieczeństwa strzelały w nocy gumowymi kulami, gazem łzawiącym i używały armatek wodnych, aby rozproszyć antyrządowych protestujących z centrum miasta – centrum ruchu protestacyjnego w Bejrucie – i wokół parlamentu. Protesty były w dużej mierze pokojowe, odkąd rozpoczęły się 17 października.
zrodlo:apnews.com