Pracownicy MF zajmujący się wyłudzeniami VAT sami wyłudzali VAT. Teraz dostaną odprawy. Banaś przyznał, że wiedział o wałach
Gabi
Ostatnie wpisy Gabi (zobacz wszystkie)
- Krytyka szczepień Covid z Afryki: „Nie chcę umierać jak głupcy!” ☀Autor Gabi☀ - 2 marca 2021
- Głęboki „ból psychiczny”: Japonia wzywa Chiny do zaprzestania poddawania swoich obywateli działaniu Covid-19 ANAL SWABS ☀Autor Gabi☀ - 1 marca 2021
- PiS organiczny mobilność Polaków? Szokująca deklaracja wiceminister ☀Autor Gabi☀ - 1 marca 2021
- PiS szykuje zamach na przedsiębiorczych rolników. Dr Malinowski: Cierpliwość obywateli ma swoje granice ☀Autor Gabi☀ - 1 marca 2021
- Ukraińscy dyplomaci przemycali złoto, papierosy i walizkę pieniędzy do Polski. Wpadli na gorącym uczynku ☀Autor Gabi☀ - 1 marca 2021
Urzędnicy Ministerstwa Finansów, którzy za wyłudzanie VAT trafili do aresztu, nie zostali zwolnieni dyscyplinarnie. Oznacza to, że jeszcze zapłacimy im odprawy.
– Zamiast otrzymać dyscyplinarki, urzędnicy Ministerstwa Finansów podejrzani o wyłudzenia VAT odeszli z resortu, zachowując pełne apanaże – informuje „Rzeczpospolita”.
Gazeta podaje, że Arkadiusz B. i Krzysztof B. siedzą w areszcie pod zarzutem zorganizowania grupy przestępczej, która wyłudziła 5 mln zł z VAT, i kierowania nią. Przestępczy proceder mieli prowadzić w czasie, gdy oficjalnie w resorcie zajmowali się walką z mafiami VAT-owskimi.
Z ustaleń „Rz” wynika, że zwolniono ich z pracy z zachowaniem odpraw mimo wiedzy o ich nadużyciach. Arkadiusz B. stracił stanowisko w listopadzie 2018 r., na ok. miesiąc przed zatrzymaniem go przez CBŚP. Z ministerstwa odszedł z trzymiesięcznym wypowiedzeniem, i choć w tym czasie „nie świadczył pracy”, zainkasował odprawę i 13. pensję.
Marian Banaś, obecny szef NIK, a w tamtym czasie przełożony B., w wydanym w środę oświadczeniu zapewnił, że gdy tylko dowiedział się o „nieprawidłowościach dotyczących osób pracujących w strukturach Ministerstwa Finansów”, natychmiast podjął decyzję o ich odwołaniu z zajmowanych stanowisk i rozwiązaniu z nimi stosunków pracy.
– Nastąpiło to na kilka miesięcy przed opisywanymi w artykule zatrzymaniami – stwierdził. Gazeta zauważa, że w ten sposób przyznał on, że wiedział o nadużyciach urzędników, a mimo to nie zwolnił ich dyscyplinarnie.
Źródło: PAP