Minister rolnictwa (sic!) Jan Krzysztof Ardanowski wziął się za rozwiązywanie problemów komunikacyjnych. Wezwał „na dywanik” ministra infrastruktury, zastępcę Dyrektora Generalnego Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz Wicestarostę Powiatu Toruńskiego by rozwiązać problemy komunikacyjne na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu.

Kompetentne służby nie działają?

Efektem spotkania było zobowiązanie do podjęcia niezwłocznych prac analitycznych nad przebudową szczególnie obciążonych odcinków drogi. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk za kilka tygodni ogłosi konkretne decyzje inwestycyjno-finansowe, rozwiązujące nabrzmiały problem. I to wszystko załatwił nam nasz wspaniały minister rolnictwa. No i minister Ardanowski „załatwił” jeszcze dodatkowy zjazdu z Autostrady A1 w miejscowości Dźwierzno. Mnie zdziwiło, że minister rolnictwa musi zajmować się sprawami infrastruktury drogowej. Wolałbym żeby zajął się rozwiązywaniem nabrzmiałych problemów rolników.

Ardanowski mężem stanu

To spotkanie, którym chwali się minister na facebooku, jest kolejnym elementem kreacji polityka Ardanowskiego na męża opatrznościowego. W wywiadach telewizyjnych arbitralnie wypowiada się o wyborach politycznych w Unii Europejskiej, o problemach polskiej oświaty. Życzy uczniom dobrych wakacji. Wyjeżdża w zagranicznych delegacjach do Azji, zaprasza delegację z Teksasu.

Megalomania

Tylko dla mnie raczej, jako megalomański mąż stanu. Wyraźnie widać, że minister „uwierzył w siebie”.
A my rolnicy mamy uklęknąć i podziwiać, jaki ten nasz minister mądry. Może w głowie naszego ministra pojawił się taki plan czy marzenie – zostać PREZYDENTEM POLSKI. Jest tylko podstawowe pytanie. Czy wie o tym wspaniale panujący nam Jarosław? Bo jeżeli nie, to źle wróży ministrowi Ardanowskiemu.

a.l pl/Facebook