Grzechy pokojowych misji ONZ: molestowanie dzieci, korupcja, handel kobietami..
Gabi
Ostatnie wpisy Gabi (zobacz wszystkie)
- Ratyfikacja Funduszu Odbudowy z pominięciem parlamentu? Czy to nowy plan PiS? Jest reakcja polityka Solidarnej Polski - 14 kwietnia 2021
- OPRESYJNE PAŃSTWO PIS. ARESZTY I WIĘZIENIA PĘKAJĄ W SZWACH - 13 kwietnia 2021
- Tomasz Piątek: W latach 80 Macierewicz był chroniony przez Biuro Studiów SB - 13 kwietnia 2021
- TYLKO U NAS Żart? Senatorowie opozycji chcą podziękować Bodnarowi. - 13 kwietnia 2021
- Zaszczepieni preparatami mRNA bardziej podatni na inne warianty wirusa? Badania z Izraela niepokoją. Za wcześnie na picie szampana - 13 kwietnia 2021
ONZ przyznała, że stacjonujący w Republice Środkowoafrykańskiej żołnierze wykorzystywali seksualnie dzieci. Dotąd organizacja zamiatała takie sprawy pod dywan.
Przypadków takich było jednak więcej. Opowiadał o nich ze łzami w oczach podczas niedawnej prezentacji raportu zastępca sekretarza generalnego ONZ Anthony Banbury. Gwałtów i molestowania dopuszczali się żołnierze z Bangladeszu, Konga, Nigru i Senegalu.
– Trudno zrozumieć to, że ci, którzy mieli stać na straży pokoju i bezpieczeństwa, popełniali takie czyny – mówił Banbury.
Nie wszyscy byli żołnierzami służącymi pod auspicjami ONZ. Francuzi brali udział w operacji Sangaris, którą Paryż uruchomił w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA), swojej dawnej kolonii, pod koniec 2013 r. Chodziło wówczas o zatrzymanie rzezi pomiędzy muzułmanami i chrześcijanami, będącej konsekwencją wybuchu kilka miesięcy wcześniej wojny domowej. W kwietniu 2014 r. ONZ wysłała swoją misję MINUSCA, by wesprzeć Francuzów. W ustanowieniu pokoju pomagały też wojska Unii Afrykańskiej. Teraz okazało się, że również jeden z marokańskich żołnierzy Unii jest podejrzewany o napastowanie seksualne nieletniego.
Wszystkie te przypadki nigdy nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby nie determinacja Szweda Andersa Kompassa, który od 18 lat pracował dla ONZ. Zebrał on i przekazał do Biura Wysokiego Komisarza Praw Człowieka UNHCR w Genewie dowody oraz zeznania dzieci wykorzystywanych zarówno przez żołnierzy francuskich, jak i ONZ. Tam jednak miesiącami nikt nie był zainteresowany sprawą.
Zniecierpliwiony Kompass postanowił więc działać na własną rękę i przekazał raport do Paryża. Francuskie ministerstwo obrony wszczęło postępowanie i wysłało na miejsce śledczych. Ci potwierdzili przypadki wykorzystywania seksualnego dzieci przez własnych żołnierzy, m.in. 11- i 9-latka. Paryż prowadzi obecnie śledztwo wobec czternastu z nich.
Sam Kompass zapłacił wysoką cenę: w związku z ujawnieniem tajnego, wewnętrznego raportu został zawieszony na dziewięć miesięcy. ONZ wszczęła wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Nie wiadomo, jak by się zakończyło, gdyby o sprawie nie napisał w ubiegłym roku brytyjski „Guardian”. Wtedy dopiero sprawą nadużyć i dyscyplinarką wobec Kompassa polecił zająć się sekretarz generalny Ban Ki-moon, powołując w tym celu specjalną komisję.
Ta orzekła dwa tygodnie temu, że nie było żadnych podstaw do wszczynania postępowania wobec Kompassa i że przypadków wykorzystywania seksualnego może być znacznie więcej. Tyle że w ONZ nikt się nimi specjalnie nie zajmował, by nie drażnić Francji, która posłała do RŚA swoich żołnierzy.
Kompass miał sporo szczęścia. Zwykle bowiem tzw. sygnaliści (ang. whistleblowers), którzy nagłaśniali przestępstwa popełniane przez żołnierzy i pracowników ONZ, byli zwalniani, a sprawy zamiatano pod dywan. Byli pracownicy organizacji opowiadają o naciskach przełożonych, by nie wszczynać postępowań z obawy przed zadrażnieniem stosunków z państwami, których obywatelami są domniemani sprawcy przestępstw.
Peter Gallo, dawny śledczy OIOS, struktury prowadzącej w ONZ kontrole i audyty, w rozmowie z „Guardianem” mówi: – Przez pięć ostatnich lat OIOS cierpiał z powodu nepotyzmu, korupcji i niekompetencji. W ONZ nic się nie zmieni, dopóki nie będzie tam niezależnej instytucji zdolnej do przeprowadzenia śledztw i bezpośredniego informowania o nadużyciach nie tylko przełożonych, ale i państw członkowskich.
Bezkarność, zagwarantowana dzięki ONZ-owskim immunitetom przysługującym żołnierzom i pracownikom na zagranicznych misjach, była w przeszłości powodem wielu skandali. Do najgłośniejszych doszło w Bośni i Hercegowinie w drugiej połowie lat 90., po zakończonej wojnie. Niektórzy z policjantów ONZ byli członkami grupy przestępczej handlującej kobietami zmuszanymi do prostytucji. Centrala w Nowym Jorku nie tylko nie robiła nic, by sprawę wyjaśnić, ale za wszelką cenę starała się ją zatuszować. Ostatecznie policjanci ONZ biorący udział w procederze zostali odesłani do domu, ale dzięki immunitetowi nie spadł im włos z głowy. O całej sprawie nikt by się nie dowiedział, gdyby nie śledztwo amerykańskiej policjantki Kathryn Bolkovac, która pracowała na kontrakcie w ONZ. Za ujawnienie procederu zwolniono ją ze służby i odesłano do kraju.
W tym samym czasie podobna sytuacja miała miejsce w Kosowie, gdzie żołnierze UNMIK byli zamieszani w handel kobietami. Dochodziło tam również do korupcji na ogromną skalę. Gdy jeden z dyplomatów ONZ zgłosił sprawę wysokim urzędnikom Organizacji, został zwolniony, a później aresztowany.
Często już samo pojawienie się żołnierzy walczących pod auspicjami ONZ przyczynia się do wzrostu przestępczości. Przyznaje to sama Organizacja, która wskazuje na wzrost prostytucji i handlu żywym towarem w rejonach konfliktów. Zwalczaniu nadużyć seksualnych miało służyć wprowadzenie testów na ojcostwo, by żołnierze poczuli się w obowiązku zadbać o dzieci, które spłodzili i porzucili, a które często są w trudnym położeniu. Ale są one dobrowolne i poddaje się im tylko co piąty.
Według Anthony’ego Banbury’ego w ubiegłym roku w szesnastu misjach ONZ na całym świecie miało miejsce 69 potwierdzonych przypadków wykorzystywania seksualnego.
ONZ na misjach
W 2015 r. ONZ prowadziła 16 misji pokojowych na całym świecie, szczególnie angażując się w konflikty w Demokratycznej Republice Konga, Darfurze i Sudanie Południowym. Łącznie brało w nich udział 124 tys. 746 osób, z czego 16 tys. 791 to personel cywilny, a reszta to żołnierze, policja i obserwatorzy. Pochodzą oni ze 122 krajów. W aktualnie trwających misjach (niektóre rozpoczęły się wiele lat temu) śmierć poniosło 1 tys. 620 „błękitnych hełmów”.