Komu PiS zawdzięcza zwycięstwo w wyborach do parlamentu Europejskiego?
Gabi
Ostatnie wpisy Gabi (zobacz wszystkie)
- „Nawet kolejki w chłodniach na zwłoki nie zrobiły na Polakach wrażenia” - 16 kwietnia 2021
- Zabiła dzieci i siebie. Wcześniej wystąpiła u Jaworowicz. Telewizja postanowiła to pokazać - 16 kwietnia 2021
- Zagadkowa śmierć młodego górala. Zdruzgotana matka.. - 16 kwietnia 2021
- Wyciekł tajny rozkaz Komendy Głównej Policji.. - 16 kwietnia 2021
- Wewnętrzna kontrola w PIP. Autorzy raportu chcieli powiadomić CBA i prokuraturę - 16 kwietnia 2021
Partia Jarosława Kaczyńskiego opracowała szczegółowe informacje o preferencjach wyborców w każdym powiecie. Dzięki rozbudowanym badaniom socjologicznym potrafiła też dokładnie określić, do kogo i jakie obietnice kierować. I uzbrojona w tę wiedzę ruszyła po wyborcze zwycięstwo.
Jest 26 maja, trwa wieczór wyborczy. Już wiadomo, że PiS wygrało, choć dopiero nazajutrz rano okaże się, jak wyraźnie pokonał opozycję. W warszawskiej siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej, w dużej sali, która widziała już bolesne klęski, ale i triumfy, do kluczowych polityków i tłumu coraz bardziej rozentuzjazmowanych działaczy drugiego szeregu przemawia prezes Jarosław Kaczyński. Składa podziękowania premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, wicepremier Beacie Szydło, ale nie tylko. – Dziękuję doradcom, socjologom, wszystkim, którzy przez cały czas z ogromnym wysiłkiem, w momentach lepszych i w takich, w których się wydawało, że będzie gorzej, nie zrezygnowali, pracowali i jeszcze raz pracowali – podkreśla.
Ta deklaracja wielu obserwatorom umyka w chaosie wyborczego wieczoru. Niesłusznie. Bez kilku osób, które przygotowały dla PiS analizy i badania sondażowe, wygrana tej partii w wyścigu do Parlamentu Europejskiego byłaby znacznie skromniejsza, jeśli w ogóle możliwa.
KAMPANIJNI WETERANI
W realiach 2019 r., z informacjami, które błyskawicznie rozchodzą się w internecie, z ogromną rolą mediów społecznościowych, z zalewem fake newsów, sztabom trudno szczegóły przedwyborczych działań planować z wyprzedzeniem. W kampanii często tylko reaguje się na nieplanowane zdarzenia, a nie samemu je kreuje. Tak było w ostatnich miesiącach. Nawet jednak w najtrudniejszych dla PiS momentach, w sytuacjach najbardziej dynamicznych, sztab partii Kaczyńskiego miał doskonałe informacje o społecznym oddźwięku tematów, które pojawiały się w przestrzeni publicznej.
Kto był w grupie osób, którym dziękował Jarosław Kaczyński? Sztab PiS składał się z weteranów kampanii – jak jego szef Tomasz Poręba, europoseł, szef wielu kampanii, między innymi samorządowej w 2018 r. To jedna z zaufanych osób prezesa partii. Tak samo jak dwójka PR-owców Piotr Matczuk i Anna Plakwicz. Pracują dla PiS od lat, wcześniej w biurze prasowym partii i w centrali przy Nowogrodzkiej. Byli m.in. w sztabie w trakcie zwycięskich kampanii prezydenckiej i parlamentarnej w 2015 r. Przez pewien czas zajmowali też kierownicze stanowiska w Centrum Informacyjnym Rządu. W sztabie działał również Paweł Szefernaker, który w 2015 r. w PiS odpowiadał za udaną kampanię w internecie.
Adresatami podziękowań prezesa byli w równym stopniu weterani przeprowadzanych dla PiS badań. Być może najbardziej rozpoznawalną postacią z tego grona jest prof. Waldemar Paruch. Jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, często występujący w mediach, jest socjologiem na UMCS w Lublinie. To również szef rządowego Centrum Analiz Strategicznych. Inni z owych weteranów to badacz Piotr Agatowski i koordynujący działania szef CIR Tomasz Matynia, dbający o przesłanie premiera Morawieckiego.
– Nasza baza danych i modele statystyczne są na tyle rozbudowane, że budowa analogicznego zaplecza przez opozycję w ciągu kilku miesięcy nie jest możliwa – twierdzi dobrze znający kulisy kampanii PiS rozmówca „Plusa Minusa”. Jak przekonuje, sztab partii rządzącej wiedział nie tylko, czym żyją Polacy, ale też jak poglądy na rozmaite sprawy i podatność na polityczną propagandę rozkładają się w zależności od wieku, płci czy miejsca zamieszkania.
MODEL KARMIONY SONDAŻAMI
PIĄTKA Z BADAŃ
W grudniu 2018 r. liderzy PiS zdali sobie sprawę, że aby wygrać wybory europejskie, muszą w zupełnie nowy sposób mobilizować elektorat. Odpowiedź na pytanie, jak to zrobić, wynikała oczywiście z badań. Kombinacja szczegółowych badań fokusowych (w których pracuje się z niewielkimi grupami wyborców) oraz ilościowych (sondaży) dotyczących konkretnych tematów sprawiła, że PiS było w stanie wyodrębnić sześć kluczowych grup, zachęcenie których do głosowania zapewni zwycięstwo. Partia mogła też przygotować odpowiednie rozwiązania – na podstawie tego, co mówili ludzie i co wynikało z precyzyjnych, rozbudowanych badań tematycznych.
Nasz rozmówca zdradza, że jedną z tych grup byli seniorzy, inną – młodzi ludzie bez sprecyzowanych preferencji partyjnych, jeszcze inną – kobiety z małych i średnich miast. Dla każdej grupy przygotowano propozycje, jak np. rozszerzenie programu 500+ czy obniżenie podatków dla młodych. Później sprawdzono w badaniach, czy i jak te propozycje mogą zostać przyjęte przez wyborców. Całą tę pracę wykonano na wiele tygodni przed jakimkolwiek konkretnym ruchem opozycji.
Wprowadzenie w życie tzw. piątki Kaczyńskiego, ogłoszonej 23 lutego, rozłożono w czasie tak, by niektóre jej elementy zadziałały w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a inne – jak pakiet dla młodych czy 500+ na każde dziecko – przyniosły efekt w jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu.
W podobny sposób PiS sprawdzało cyklicznie wiele tematów, które pojawiły się w kampanii. Na podstawie badań fokusowych mierzono np., czy i jak rezonuje temat powrotu Donalda Tuska do krajowej polityki oraz kwestia tzw. ustawy 447. Ta ostatnia, uchwalona przez amerykański Senat, zdaniem przeciwników PiS z Konfederacji (sojuszu narodowców i wolnościowców) mogłaby doprowadzić do sytuacji, w której polski rząd wypłacałby świadczenia związane z mieniem utraconym przez ofiary Holokaustu. Z badań PiS wynikało, że ta sprawa jest istotna tylko dla najbardziej zaangażowanych grup, a nie rezonuje prawie wcale wśród ogółu elektoratu.
Oczywiście, dane to tylko początek. – Tak jak w każdym sztabie wiele decyzji było mocno dyskutowanych. Reakcja na 447 była jedna z nich – przyznaje nasz rozmówca. Ostatecznie w kampanii skończyło się tylko na deklaracjach, że rząd żadnych roszczeń nie uznaje i nie będzie uznawał. Działań legislacyjnych PiS nie podjęło.
Precyzyjny obraz elektoratu i jego potrzeb budował też kampanijną strategię „wrzucania” kolejnych tematów. Przykładem wprowadzenie w Polsce euro, które za sprawą PiS pojawiło się w kampanii jako straszak. Politycy partii rządzącej przypominali dawne wypowiedzi polityków PO o euro i twierdzili, że głos na nich oznacza rezygnację ze złotego i drożyznę.
Sondaże umożliwiały też korygowanie niektórych działań czy przesłania. Tak było np. ze sprawą LGBT. Sprawa pojawiła się w kampanii po tym, gdy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał w lutym tzw. kartę LGBT. To wywołało gorącą dyskusję, do której w pewnym momencie aktywnie włączyło się PiS. Później jednak – po deklaracji Kaczyńskiego „tolerancja tak, afirmacja nie” – partia nie zaostrzała już retoryki i przestała grać tym tematem na co dzień.
PiS regularnie sprawdzało też skalę poparcia. To trzeci element triady. Pod koniec kampanii były to sondaże przeprowadzane codziennie. Oczywiście ich wyniki nie były kolportowane poza bardzo ścisłym kręgiem osób, tak by nie zdemobilizować własnego elektoratu.
PiS po analizie kampanii samorządowej 2018 r. – ale i poprzednich – odkryło, że problemem jest mobilizacja elektoratu w ostatnich dniach przed głosowaniem. Dlatego w sztabie partii powstało specjalne „call center”, którego celem była mobilizacja struktur w konkretnych okręgach wyborczych. Wolontariusze dzwonili do sympatyków i wyborców PiS. Z partyjnej centrali poganiano też lokalnych działaczy. – Wiedzieliśmy, którego szefa powiatowych struktur zmusić do pracy, a gdzie wyniki są już dobre – opowiada nasz rozmówca.
Call center działało na pełnych obrotach przez kilka kluczowych dni. Z jednym przesłaniem: zwycięstwo jest możliwe, ale trzeba większej mobilizacji. To zadziałało. PiS sprzyjały też trafne decyzje sztabowców, jak np. zawieszenie kampanii na południu Polski w czasie powodzi i wyjazd tam premiera Mateusza Morawieckiego. To spowodowało reakcję Platformy, co zakończyło się niefortunnym pojawieniem się Grzegorza Schetyny i Rafała Trzaskowskiego na wałach przeciwpowodziowych, na których nagrywali klipy wyborcze. – Widać było wyraźnie w trakcie kampanii, że konkurencja dysponuje błędnymi lub niekompletnymi danymi – podsumowuje nasz rozmówca.
Z MYŚLĄ O JESIENI
Politycy PiS uznają wygraną w eurowyborach za kamień milowy na drodze do drugiej kadencji u władzy w Polsce. Najbardziej obawiają się tego, że aktywiści i działacze osiądą na laurach po tak okazałym zwycięstwie w maju. Dlatego PiS zaczęło już ofensywę. Po ogłoszonej 4 czerwca rekonstrukcji rządu kolejnym jej elementem będzie obszerny kongres programowy, z nowymi propozycjami – też przygotowanymi na podstawie badań. Później – cykl spotkań w terenie.
– Te same sondaże, które pomogły nam w zwycięstwie, sprawiają, że wiemy, iż nic jesienią nie jest przesądzone – podsumowuje nasz rozmówca. Kluczem będzie nie tylko dalsza mobilizacja zwolenników PiS, ale też pytanie, czy opozycja ma jeszcze jakieś rezerwy np. w metropoliach. Zapowiedź udziału popularnych prezydentów miast w kampanii parlamentarnej jest odczytywana właśnie jako próba sięgnięcia po te rezerwy. Czy to zachęci wielkomiejskich wyborców do głosowania? Jak odpowiedzieć na ten ruch opozycji? Możemy być pewni, że zanim PiS podejmie jakiekolwiek decyzje, zapyta o to w badaniach.