Tak upadlają zakonnice w polskich klasztorach. To przekracza ludzkie pojęcie…
Gabi
Ostatnie wpisy Gabi (zobacz wszystkie)
- OPRESYJNE PAŃSTWO PIS. ARESZTY I WIĘZIENIA PĘKAJĄ W SZWACH - 13 kwietnia 2021
- Tomasz Piątek: W latach 80 Macierewicz był chroniony przez Biuro Studiów SB - 13 kwietnia 2021
- TYLKO U NAS Żart? Senatorowie opozycji chcą podziękować Bodnarowi. - 13 kwietnia 2021
- Zaszczepieni preparatami mRNA bardziej podatni na inne warianty wirusa? Badania z Izraela niepokoją. Za wcześnie na picie szampana - 13 kwietnia 2021
- „Zdaniem Ziobry Polską rządzi nie tylko sprzedawczyk suwerenności.. - 13 kwietnia 2021
Małgorzata Niedzielska od lat walczy w sądzie ze zgromadzeniem Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Krakowie o odszkodowanie za „zmarnowane zdrowie i życie”. Przez 13 lat była zmuszana do katorżniczej pracy, która zrujnowała jej zdrowie. Nabawiła się nerwicy i astmy. Niedzielska nie jest jedyna. Także zakonnice z innych zgromadzeń skarżą się na upadlające praktyki w polskich klasztorach. Niewolniczą pracę, brak opieki medycznej i złe traktowanie.
„Polityka” opisała historie byłych i obecnych zakonnic, które chciały poświęcić życie Bogu, ale straciły zdrowie przez niewolniczą pracę w zakonie. Taką kobietą jest Małgorzata Niedzielska, która miała 16 lat, gdy wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Krakowie. Wytrzymała 13 lat. W 2004 roku uciekła z zakonu i trafiła na bruk.
– Byłam zmuszana do pracy w kuchni i nieogrzewanych kościołach w czasie gdy miałam poważne kłopoty ze zdrowiem – relacjonowała nam w 2017 roku. Jak wyjaśniła „Polityce” – początkowo wierzyła starszym zakonnicom, gdy mówiły, że po ślubach wieczystych będzie lżej. Po ich złożeniu trafiła do ojców franciszkanów. Gotowała dla setek braci. Z wiadra wylewała na patelnię ciasto naleśnikowe, nosiła ciężary, reklamówki pełne jedzenia. W końcu zaczął jej dokuczać kręgosłup.
Przełożona bagatelizowała jej problemy zdrowotne. Dopiero reprymenda lekarza spowodowała, że pozwoliła Niedzielskiej na zażywanie leków. W końcu zakonnica trafiła pod Mielec na plebanię, gdzie musiała usługiwać księżom. Czara goryczy przelała się, gdy kazano jej czyścić ubikacje po każdej mszy.
Zrujnowane zdrowie i 600 zł od MOPS-u
Po odejściu imała się różnych dorywczych zajęć. Ale pracę utrudniała choroba kręgosłupa, niedoczynność tarczycy i astma. Teraz musi się utrzymać za 620 zł z MOPS-u. Dlatego domaga się 82 tys. odszkodowania od klasztoru i renty.
Jozuela nie zdecydowała jeszcze czy zostanie „na wolności”. Ma dwa lata nim dojdzie do unieważnienia ślubów wieczystych. Klasztorowi poświęciła trzydzieści lat życia.
Odeszła, by po śmierci ojca, zająć się starą matką. Było jej smutno, że rodziców może odwiedzać tylko raz w roku. Miała wyrzuty sumienia, że zajmuje się schorowanymi siostrami emerytkami, a jej właśni rodzice nie mają opieki. Przełożona tego nie rozumiała.
Zabroniła siostrom odwiedzania matek i ojców poza urlopem, a nawet poskarżyła się na to w liście jednemu z hierarchów. W odpowiedzi złajał ją jednak za bezduszność.