JESZCZE RAZ DO MŁODYCH , ZOSTANIESZ ALBO NIEWOLNIKIEM ALBO TERRORYSTOM
Ostatnie wpisy M-forum av live J/C (zobacz wszystkie)
- gdy brat był premierem a brat prezydentem – PIŚDZIELCÓW LISTA OBIETNIC – DLA FRAJERÓW ZA PIERWSZEGO PISU ! - 6 marca 2021
- BARDZO MĄDRY FACET !- O PRZYCZYNACH I SKUTKACH SKURWIENIA SIĘ OJCZYZNY ! - 6 marca 2021
- 13 grudnia …. RZECZ O TYM JAK MILICJA I SB -wyciągała z luksusowego hotelu BOHATERÓW NARODOWYCH !! III RZECZPOSPOLITEJ „WOLNEJ” - 6 marca 2021
- POLACY WIERZĄ !! A WIARA ICH CZYNI PRAWDZIWY CUD !!! OŚWIECIŁO MNIE !! - 6 marca 2021
- Jak wywołać ducha od A do Z - 6 marca 2021
NIE WY PIERWSI NA ŚWIECIE I NIE OSTATNI WPADLIŚCIE W MASZYNKĘ DO…….
A SKORO TO WIEMY Z DOŚWIADCZENIA INNYCH NARODÓW TO CZY MUSIMY NA WŁASNEJ SKÓRZE PRZERABIAĆ TO CO WIEMY Z DOŚWIADCZENIA INNYCH…
To nie żart wyboru nie macie żadnego , zostaniecie zmuszeni do WYBORU…
Absolwent, którego kłopotami się zajmiemy, studiował politologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kierunek zgodny z jego zainteresowaniami, bardzo fajne studia, zapewne najlepszy okres w życiu, nie licząc może lat niemowlęcych, całkowicie bezstresowych. Zawsze uważał, i nadal uważa, że kierunek studiów powinno się wybierać według tego, co człowieka interesuje, a nie sugerować się umownymi, często nieprawdziwymi perspektywami zawodowymi; gdyby nasz bohater chciał mieć pewny zawód po studiach, poszedłby do seminarium duchownego. Jest przecież wielu inżynierów w takiej samej, co on sytuacji – bez pracy.
Ale koniec z dygresjami. Studia politolog ukończył, dyplom z wyróżnieniem otrzymał. Próbował dostać się na doktorat, ale temat pracy, jaką zamierzał napisać, nie spodobał się komisji. Cóż, trudno, biorąc pod uwagę nową fatalną ustawę o szkolnictwie wyższym, lepiej nie zostawać na uczelni. Zawsze miał smykałkę do pisania (udało mu się nawet opublikować powieść, dalsze w przygotowaniu, ale to tylko hobby, póki co przynajmniej), więc spróbował szczęścia na stażu w jednym z portali informacyjnych, związanym z rozgłośnią radiową. Staż był bezpłatny, ale te trzy miesiące, bo tyle akurat trwał, dało się wytrzymać, tym bardziej, że istniała szansa na zatrudnienie. Przygoda super – młody politolog poznał fajnych ludzi, rozwinął, nie można temu zaprzeczyć, swoje umiejętności, ale kiedy trzeci miesiąc dobiegł końca, stażysta usłyszał ofertę: „Możesz z nami zostać, ale na razie nie ma szans, żebyśmy ci zapłacili”. No, tak to się bawić nie będziemy! Mogli po prostu stwierdzić, że nie ma zatrudnienia, ale w takim razie po kiego grzyba organizują staże i Bóg wie, co obiecują?!
W międzyczasie nasz bohater zarejestrował się jako bezrobotny w urzędzie pracy w swoim powiecie. Zrobił tak tylko z jednego powodu – żeby mieć ubezpieczenie zdrowotne. Liczył też – o święta naiwności! – że urząd pracy faktycznie pomoże mu znaleźć jakieś zatrudnienie. Rychło przekonał się jednak, że pośrednictwo pracy NIE ISTNIEJE! Urzędnicy (z całym szacunkiem dla nich) ograniczają się li tylko do wywieszenia ofert, do wręczania ich podczas obowiązkowych spotkań co kilka miesięcy, i tyle. No i do podbijania co miesiąc karty z ubezpieczeniem zdrowotnym – jakby nie można było jej podbijać, dajmy na to, raz na kwartał. Swoją drogą, ich też chcą zwalniać…
Zawsze, kiedy młody bezrobotny politolog czekał w kolejce do odpowiedniego biura, uderzały przede wszystkim dwie rzeczy: kolejka składa się w większości z ludzi młodych, około dwudziestokilkuletnich (czasem tylko trafi się ktoś starszy, kto akurat wyleciał z roboty) oraz bijąca niczym obuch od siekiery apatia. Wystarczyło popatrzeć na te pospuszczane głowy i ból w oczach, by zepsuć sobie nastrój na cały dzień. A w telewizyjnych wiadomościach ciągle mówią o podwyższeniu wieku emerytalnego, bo „brakuje rąk do pracy”. No to skoro brakuje, skąd, u diabła, bierze się takie bezrobocie?!!!
Co ciekawe, ofert pracy odpowiedniej dla absolwenta nauk politycznych jest w internecie naprawdę sporo. Problem w tym, że wszyscy niemal pracodawcy żądają kilkuletniego co najmniej doświadczenia. A skąd, pytanie, młody człowiek zaraz po szkole/studiach ma takowe mieć?! Pozostaje tylko wybierać takie oferty, co do których istnieje szansa, że nie zostaną z góry odrzucone, i odpowiadać na nie. Nasz bohater praktykuje to już któryś miesiąc z rzędu, na razie bez widocznego efektu. Na rozmowę kwalifikacyjną został wezwany tylko raz, a i tak z góry było wiadomo, że konkurs – w jednej z jednostek organizacyjnych jego gminy – został ustawiony pod konkretną osobę. To widać, ale nie da się tego udowodnić. Jest to zresztą praktyka ogólnopolska – idee konkursów i przetargów w instytucjach publicznych wymyślono po to i przeprowadza się je w taki sposób, by wygrał „swój” kandydat czy „swoja” firma – ewentualnie taka, co zaproponuje najtańszą ofertę.
Oczywiście, pozostaje wyjazd za granicę. Czy aby na pewno? Wedle szacunków podawanych w mediach, bezrobocie wśród mojego pokolenia w wielu krajach „starej” Unii Europejskiej jest znacznie wyższe niż w Polsce. Oznacza to, że na Zachodzie byłoby mu jeszcze trudniej znaleźć odpowiadające jego wykształceniu zatrudnienie niż w kraju. A żeby zatrudnić się przy zmywaku, nie musi nigdzie wyjeżdżać, co najwyżej do innego miasta. I tak jest zresztą w dobrej sytuacji, jego rodziców bowiem stać na pomoc materialną.
Socjologowie, dziennikarze i politycy zastanawiają się, skąd na świecie – i to bynajmniej nie tylko w biednych państwach! – biorą się zjawiska takie jak przestępczość zorganizowana czy terroryzm. Ano właśnie między innymi z tego, że każdemu człowiekowi, kiedy wchodzi w dorosłość, rozbudza się ambicje, kusi perspektywami świetnej pracy, kariery, godnego życia, a gdy już skończy edukację, rzuca się go w bagno marazmu, bezrobocia i braku perspektyw, co tłumaczy się enigmatycznym rynkiem pracy i jego jeszcze bardziej enigmatycznymi uwarunkowaniami. Nie ma się więc co dziwić, że potraktowani w ten sposób ludzie będą usiłowali poprawić swój los w niejednokrotnie nielegalny sposób.
Pięć lat studiów – nasz bohater załapał się, na szczęście, do ostatniego rocznika jednolitych magisterskich – rozwijanie swoich zainteresowań, aktywność na zajęciach, dyplom z wyróżnieniem i wypasiony suplement do niego, szeroko opisujący, jakim to specem się jest – niemalże półbogiem. Wynikające z tego wszystkiego marzenia o dobrej pracy, awansie społecznym… A potem bolesne zderzenie z rzeczywistością.
Absolwent, którego kłopotami się zajmiemy, studiował politologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kierunek zgodny z jego zainteresowaniami, bardzo fajne studia, zapewne najlepszy okres w życiu, nie licząc może lat niemowlęcych, całkowicie bezstresowych. Zawsze uważał, i nadal uważa, że kierunek studiów powinno się wybierać według tego, co człowieka interesuje, a nie sugerować się umownymi, często nieprawdziwymi perspektywami zawodowymi; gdyby nasz bohater chciał mieć pewny zawód po studiach, poszedłby do seminarium duchownego. Jest przecież wielu inżynierów w takiej samej, co on sytuacji – bez pracy.
Ale koniec z dygresjami. Studia politolog ukończył, dyplom z wyróżnieniem otrzymał. Próbował dostać się na doktorat, ale temat pracy, jaką zamierzał napisać, nie spodobał się komisji. Cóż, trudno, biorąc pod uwagę nową fatalną ustawę o szkolnictwie wyższym, lepiej nie zostawać na uczelni. Zawsze miał smykałkę do pisania (udało mu się nawet opublikować powieść, dalsze w przygotowaniu, ale to tylko hobby, póki co przynajmniej), więc spróbował szczęścia na stażu w jednym z portali informacyjnych, związanym z rozgłośnią radiową. Staż był bezpłatny, ale te trzy miesiące, bo tyle akurat trwał, dało się wytrzymać, tym bardziej, że istniała szansa na zatrudnienie. Przygoda super – młody politolog poznał fajnych ludzi, rozwinął, nie można temu zaprzeczyć, swoje umiejętności, ale kiedy trzeci miesiąc dobiegł końca, stażysta usłyszał ofertę: „Możesz z nami zostać, ale na razie nie ma szans, żebyśmy ci zapłacili”. No, tak to się bawić nie będziemy! Mogli po prostu stwierdzić, że nie ma zatrudnienia, ale w takim razie po kiego grzyba organizują staże i Bóg wie, co obiecują?!
W międzyczasie nasz bohater zarejestrował się jako bezrobotny w urzędzie pracy w swoim powiecie. Zrobił tak tylko z jednego powodu – żeby mieć ubezpieczenie zdrowotne. Liczył też – o święta naiwności! – że urząd pracy faktycznie pomoże mu znaleźć jakieś zatrudnienie. Rychło przekonał się jednak, że pośrednictwo pracy NIE ISTNIEJE! Urzędnicy (z całym szacunkiem dla nich) ograniczają się li tylko do wywieszenia ofert, do wręczania ich podczas obowiązkowych spotkań co kilka miesięcy, i tyle. No i do podbijania co miesiąc karty z ubezpieczeniem zdrowotnym – jakby nie można było jej podbijać, dajmy na to, raz na kwartał. Swoją drogą, ich też chcą zwalniać…
Zawsze, kiedy młody bezrobotny politolog czekał w kolejce do odpowiedniego biura, uderzały przede wszystkim dwie rzeczy: kolejka składa się w większości z ludzi młodych, około dwudziestokilkuletnich (czasem tylko trafi się ktoś starszy, kto akurat wyleciał z roboty) oraz bijąca niczym obuch od siekiery apatia. Wystarczyło popatrzeć na te pospuszczane głowy i ból w oczach, by zepsuć sobie nastrój na cały dzień. A w telewizyjnych wiadomościach ciągle mówią o podwyższeniu wieku emerytalnego, bo „brakuje rąk do pracy”. No to skoro brakuje, skąd, u diabła, bierze się takie bezrobocie?!!!
Co ciekawe, ofert pracy odpowiedniej dla absolwenta nauk politycznych jest w internecie naprawdę sporo. Problem w tym, że wszyscy niemal pracodawcy żądają kilkuletniego co najmniej doświadczenia. A skąd, pytanie, młody człowiek zaraz po szkole/studiach ma takowe mieć?! Pozostaje tylko wybierać takie oferty, co do których istnieje szansa, że nie zostaną z góry odrzucone, i odpowiadać na nie. Nasz bohater praktykuje to już któryś miesiąc z rzędu, na razie bez widocznego efektu. Na rozmowę kwalifikacyjną został wezwany tylko raz, a i tak z góry było wiadomo, że konkurs – w jednej z jednostek organizacyjnych jego gminy – został ustawiony pod konkretną osobę. To widać, ale nie da się tego udowodnić. Jest to zresztą praktyka ogólnopolska – idee konkursów i przetargów w instytucjach publicznych wymyślono po to i przeprowadza się je w taki sposób, by wygrał „swój” kandydat czy „swoja” firma – ewentualnie taka, co zaproponuje najtańszą ofertę.
Oczywiście, pozostaje wyjazd za granicę. Czy aby na pewno? Wedle szacunków podawanych w mediach, bezrobocie wśród mojego pokolenia w wielu krajach „starej” Unii Europejskiej jest znacznie wyższe niż w Polsce. Oznacza to, że na Zachodzie byłoby mu jeszcze trudniej znaleźć odpowiadające jego wykształceniu zatrudnienie niż w kraju. A żeby zatrudnić się przy zmywaku, nie musi nigdzie wyjeżdżać, co najwyżej do innego miasta. I tak jest zresztą w dobrej sytuacji, jego rodziców bowiem stać na pomoc materialną.
Socjologowie, dziennikarze i politycy zastanawiają się, skąd na świecie – i to bynajmniej nie tylko w biednych państwach! – biorą się zjawiska takie jak przestępczość zorganizowana czy terroryzm. Ano właśnie między innymi z tego, że każdemu człowiekowi, kiedy wchodzi w dorosłość, rozbudza się ambicje, kusi perspektywami świetnej pracy, kariery, godnego życia, a gdy już skończy edukację, rzuca się go w bagno marazmu, bezrobocia i braku perspektyw, co tłumaczy się enigmatycznym rynkiem pracy i jego jeszcze bardziej enigmatycznymi uwarunkowaniami. Nie ma się więc co dziwić, że potraktowani w ten sposób ludzie będą usiłowali poprawić swój los w niejednokrotnie nielegalny sposób.
Cytat z powyższej opini; „ucz sie ucz, bo bedziesz kopac rowy, wyglaszane przez starych prykow”.
Też powtarzam to mojej córce, która nie przywiązuje wiekszej uwagi do nauki. Chce być Hannah Montana. Nie jest to łatwe wyperswadować jeszcze dziecku że nauka jest ważna. Przytoczyłem też powyższy cytat ale też nie jeden z ojców mówił że jaki wybieżesz zawód to też jest bardzo ważne. Oczywiscie trendy się zmieniają ale w dużo większym stopniu osiagalna praca jest po studiach technicznych i specjalistycznych. Pracodawcy potrzegbują pracowników praktycznych.
Tak naprawdę, światły rodzic powinien skalkulować w jakiej branży młody człowiek po studiach ma najwiekszą szansę na zatrudnienie i namawiać własne dzieci do nauki w tych kierunkach.
Niestety, dzieci niejednokrotnie lekceważą wskazówki i kierują się tym co lubią robić.
W moim przypadku zawodowym uczyłem się na kierunku do którego nie miałem zamiłowania, ale juz wtedy skalkulowałem, że bedę miał pracę. I wybór był bardzo trafny. Polubiłem tą pracę wraz ze zdobywaniem wiedzy szczególnej w tej branży, króra jednoczesnie dodawała mi motywacji.
Politologia jest dla dzieci rodziców, którzy już należą do tego biznesu.
Nie zrozumiales: Twoja corunia nie bedzie kopac rowow ani nie zostanie motornicza (to zadna ujma wykonywac te zawody, chyba ze dla szanownego wspolkomentujacego), chocby nie wiem jak sie starala – bo dzis nawet takiej pracy nie ma. a jak ona dorosnie to juz tu nie bedzie Polakow. Ani jednego. Takze mozesz ja mamic, ze jak bedzie ostro zakuwac to znajdzie wymarzona prace, dokladnie tak jak nas rodzice i nauczyciele mamili. Ich jednak mozna usprawiedliwic bo mogli nie byc swiadomi ze to wszystko jedna wielka sciema. PS. Proponuje coruni wylaczyc telewizor/komputer i kreowac w niej inne zainteresowania, bedziej tworcze i rozwijajace. O ile nie jest za pozno, bo z tego co piszesz umysl juz zainfekowany.
PS. Uwielbiam ten argument o 'studiach technicznych'. I ze niby problem bezrobocia by sie skonczyl gdyby ludzie 'rozsadnie wybierali kierunki studiow'? No pewnie bo w Polsce jest niedosyt inzynierow i naukowcow. Pracy nie ma w Polsce nie dlatego ze ludzie nie studiuja na politechnikach, ale dlatego ze nie ma przemyslu, firmy sie zamykaja bo je panstwo wykancza. Zreszta co to za argument. Ja tam moge nawet kible czyscic (mimo wyksztalcenia, korona mi z glowy nie spadnie), ale nie mam oswiadczenia o niepelnosprawnosci / uprawnien do emerytury no i nie ma kto za to placic, takze czyscicielem sedesow nie zostane. Pracy jest w Polsce mnostwo ale nie ma kto placic za nia. Kazdy by chcial za darmo albo wolontariat.
Z całym szacunkiem dla ludzi pracy i wszystkich zawodów, dziś i jutro tworzone jest przez lewackie idee. Co wiąże się z zanikiem dziejowej kultury i wartości chrzescijańskich na których wyrosła Rzeczypospolita. I na bazie aktualnych zamierzeń rządzącego lewactwa prożydowskiego rzeczywiście dąży się do unicestwienia i zagłady Polaków i wpierw przemysłu i pozbawienia ludzi pracy. Jest takie 10 przykazań „Jak zniszczyć Państwo” i to jest realizowane przez POstępowe elity wyrosłe z czworaków.
I niestety, jeżeli nie odbijemy Polski dla Polaków to już perswaduję córce że niech się liczy z tym że za pracę należy szukać za granicą i znać dobrze języki.
„My owieczki nie boimy się wilka, my się boimy PiS-u”.
Nikos Skuras. ewangelizator doskonały czy błazen?
Ewangelizacja to także rekolekcje. U mnie w mieście na rekolekcjach wielkopostnych jest egzotyczny a przede wszystkim kontrowersyjny ks. Nikos.
Tak bedzie, dokładnie tak. A ilez to razy ja slyszalam bedac w liceum – ucz sie ucz, bo bedziesz kopac rowy, ucz sie ucz bo zostaniesz motorniczym! (swoja droga jakby kopanie rowow czy bycie motorniczym bylo czyms uragajacym godnosci) Wyglaszane przez starych prykow. No i co? Matura, studia… I nic. Takze teges.To starzy zgotowali mlodym ten los. Nie wiem, z niewiedzy? Z glupoty? Z naiwnosci? A moze mysleli ze na mamieniu mlodych skorzystaja? Ze corunia czy synus na starosc bedzie pieniazki przynosic. Gowno nie pieniazki. 😉 Ja nie wiem, ale to jest doprawdy straszne urodzic sie w spoleczenstwie tak durnym. Tak tepym i tak naiwnym. To jest meka. Jeszcze zeby teraz, gdy juz wszyscy wiemy ze zostalismy nabici w butelke, zeby chociaz pomogli pozbyc sie tych co nas cisna, albo chociaz nie przeszkadzali, no ale nie oni ida w zaparte. Wychowani na komunie, niektorzy to nawet NIGDY nie byli bezrobotni bo caly czas w jednym miejscu pracuja. Takze taki cie nie zrozumie i bedzie cie postrzegal za wariata.
PO PIERWSZE POTO MŁODYCH WYSŁALI REKAMI RODZICÓW – SIEROT PO KOMUNIE – NA STUDIA ABY WYCHAMOWAĆ NAPŁYW MŁODYCH NA RYNEK PRACY – CO SIE IM UDAŁO – KILKA LAT SOBIE ZAPEWNILI W MIARĘ SPOKOJNYCH -DO KOMBINACJI
PO DRUGIE – ZAWSZE PISAŁEM CIĘŻKIE JEST ŻYCIE NORMALNEGO CZŁOWIEKA W ŚRÓD KRETYNÓW !!
dla tego my normalni powinniśmy sie spotykać z sobą czy w realu czy w necie i rozmawiać albo podejmować działanie
nie zatruwać sobie umysłów dywagacjami idiotów , i innych wyrachowanych pasożytów im o to chodzi bedą pie…. jakieś teorie w które sami nie wieżą ładnie napisane obszernie – i zlewać po cichu jak my sie angażujemy i tracimy czasna dyskusje z nimi ZAMIAST PRZEJŚĆ DO CZYNÓW – ANO TAK ROBIA NAS W ….. nawet tu na blogu umieszczając komentaże okrąglutkie lub ordynarne głupie wpisy prowokacyjne – filmiki bez sensu odniesienia do art. aby zamulić
PROPONUJĘ ZATEM ZACZAĆ DZIAŁAĆ Z SENSEM I W REALU JEST TAKA MOŻLIWOŚĆ TU:
JA W TO WCHODZĘ MAM DOŚĆ PITOLENIA TYLKO W NECIE
http://miziaforum.wordpress.com/2013/03/12/polacy-kiedy-wy-wkoncu-zrozumiecie-ze-iii-r-p-to-problem-narodowy/
E tam..Zagrypiona.Za duzo szkol skonczylas i dlatego masz problemy.Wystarczy jakis kiepski ogolniak cyc , pic i figura i mozesz byc modelka i zgarniac kase.Jestes malo przedsiebiorcza i zwalasz wszystko na starych i komune.Na zachodzie nie bylo komuny , ale zawsze bylo bezrobocie i sporo biednych , ale jednak mniej niz obecnie.Wiesz znam goscia, ktory walczyl z bezrobociem wedlug przepisow z urzedow pracy.Szkolil sie i szkolil.Bral kredyty na rozne platne szkolenia i zdobyl az 10 roznych dyplomow.Popracowal pare lat w roznych dziwnych zawodach i kiedy wydawalo sie, ze osiagnal dzieki swojej przedsiebiorczosci i zaciaganym kredytom na nauke pewna stabilnosc, okazalo sie, ze zostal zwolniony z pracy i mimo tych 10 -ciu roznych dyplomow nigdzie nie mogl znalezc nowej pracy , bo za stary.No facet zdrowy jak kon, po 40-ste i 10 dyplomami z prywatnych szkolek doksztalcajacych bezrobotnych nie zdatny do pracy ze wzgledu na wiek.